Flaga Ukrainy
Foto: Wikimedia Commons

Kiedy przez Polskę chciały przejechać „Nocne Wilki”, media i politycy prawie kładli się na granicy byle tylko zatrzymać Rosjan. Dziś, kiedy Ukraińcy nie wpuszczają polskich motocyklistów oddających hołd rotmistrzowi Pileckiemu, nie słychać ani jednego słowa sprzeciwu.

Rajd imienia Witolda Pileckiego podjechał na przejście graniczne, jednak po pewnym czasie pogranicznicy zaczęli przejawiać dziwne zainteresowanie polskimi motocyklistami. Świadek wydarzeń relacjonuje, że przez 5 godzin przepytywano uczestników rajdu po co chcą wjechać na Ukrainę i co będą tam robić. Ostatecznie, każdy z motocyklistów otrzymał oficjalny zakaz wjazdu wydany przez stronę ukraińską. Powód? Rzekome niepodanie celu wizyty. Zdaniem pograniczników, Polacy mogliby też stać się ofiarami prowokacji. Uczestnicy rajdu jednak mają inne zdanie, gdyż dowiadywali się o sytuację panującą na Zachodzie Ukrainy a ich ustalenia potwierdziła Polska Straż Graniczna.

Motocykliści zwrócili się do pomoc do MSZ, a resort wstawił się do władz w Kijowie. Odpowiedzią było stwierdzenie, że być może zostaną wpuszczeni ale nie wiadomo kiedy. Spędzili na granicy białorusko – ukraińskiej 11 godzin, aż w końcu postanowili zawrócić na Białoruś.

Tak właśnie wygląda ta słynna polsko – ukraińska przyjaźń, o którą dbają solidarnie PO i PiS.