Nowi biegli uznali, że Jerzy Urban nie obraził uczuć religijnych, publikując w „Nie” wizerunek zdziwionego Jezusa, wpisanego w drogowy znak zakazu. Sam naczelny zdobył się przy tej okazji na chwilę szczerości.

W roku 2012 na pierwszej stronie tygodnika „Nie” zamieszczono grafikę ze zdziwionym Jezusem wpisanym w znak zakazu i z symbolem kultu Najświętszego Serca Jezusowego na piersiach. W związku z tym sześć osób wniosło do mokotowskiej prokuratury skargę twierdząc, że obrażono ich uczucia religijne. Jerzy Urban zarzuty odpiera i uważa, że postępowanie w tej sprawie to:

Ograniczenie wolności słowa i potwierdzenie, że Polska jest państwem wyznaniowym, jak Arabia Saudyjska i Iran.

Pierwsza opinia biegłego religioznawcy dr. Sławomira Cebuli stwierdzała, że mogło dojść do obrazy uczuć religijnych katolików. Nowa opinia stwierdza, że do niej nie doszło.

Wizerunek Jezusa jest nieznany i nie może być przedmiotem kultu – uważa obrońca Urbana.

Co ciekawe prokurator Jarosław Serowik przyznał, że ma wątpliwości co do obiektywizmu jednego z autorów nowej opinii. Chodzi o prof. Kazimierza Banka, religioznawcę z UJ, który jest związany z Polskim Stowarzyszeniem Racjonalistów, a  w 2011 r. bez powodzenia kandydował z listy SLD do Sejmu. Wobec wątpliwości sąd zdecydował się wezwać profesora Banka na ponowną rozmowę w dniu 9 maja.

Prokuratura zarzuca Urbanowi, że:

Dopuścił do opublikowania karykaturalnego wizerunku nawiązującego do wizerunku Jezusa, z mało inteligentnym wyrazem twarzy.

Naczelny tygodnika „Nie” przy tej okazji zdobył się na chwilę szczerości. Stwierdził, że śmieje się z katolików, bo są niegroźni.

Z muzułmanów śmiać się boję, bo zabijają; gdyby katolicy w Polsce zabijali, to też bym ich nie ruszał, bo jestem tchórzem – powiedział.