Ta historia rozpoczęła się w lutym 2011 roku w amerykańskim mieście Hemet. Grupa mężczyzn, m.in. miejscowy pastor czytała na głos Biblię ludziom stojącym w kolejce do Departamentu Motoryzacji. Zostali aresztowani i postawieni pod sąd. 

Prokuratura oskarżyła ich o to, że nie uzyskali stosownego zezwolenia na swoje działanie. Z takimi zarzutami nie zgodziła się obrona. „Ci panowie praktykowali wolność słowa. Dzielili się swoją wiarą w przestrzeni publicznej i nikt nigdy nie powinien postawić im zarzutów” – stwierdził adwokat Nic Cocis. Sąd przychylił się do zdania obrony i uniewinnił oskarżonych, argumentując to tym, że nie uczestniczyli w żadnej demonstracji ani nielegalnym zgromadzeniu. „Prokuraturze nie udało się udowodnić, że nasi klienci popełnili przestępstwo, czytając Biblię ludziom stojącym w kolejce” – powiedział adwokat Robert Tyler.

Miejmy nadzieję, że podobne historie nie będą się zdarzać często, a jeżeli już to będą się kończyć podobnym orzeczeniem sądu. Mimo prób rozmaitych antychrześcijańskich środowisk na razie wolność słowa i wolność religijna obowiązuje w wielu krajach świata.

 

źródło: chnnews.pl

źródło zdjęcia: Wikimedia Commons