W Departamencie Stanu oświadczono, że władze USA rozważają cały szereg możliwych wariantów działania w Syrii, w tym także siłowy.

USA  z partnerami odsłaniają nowe dowody użycia broni chemicznej w Syrii – oświadczył amerykański sekretarz stanu John Kerry. „Mamy pełną informację i wraz z sojusznikami przedstawimy je społeczności międzynarodowej”. – powiedział Kerry.
Według sekretarza stanu wstrząsnęły nim zdjęcia i nagrania video użycia broni masowego rażenia w Syrii.
„Widoki całych rodzin leżących martwych w łóżkach bez kropli krwi lub widocznych ran. Wykrzywione przez drgawki ciała.” – powiedział Kerry. Także Kerry oskarżył władze Syrii o niszczenie dowodów ataku chemicznego pod Damaszkiem. Oprócz tego USA nie uważają, że użycie broni masowego rażenia w Syrii mogło być dziełem opozycji – oświadczył wcześniej oficjalny przedstawiciel Białego Domu Jay Carney. „Możliwością użycia broni chemicznej w Syrii dysponują tylko wojska rządowe. Niejednokrotnie mówiliśmy, że oni odpowiadają za ochronę arsenałów i że tylko oni mają środki do jej przenoszenia” – powiedział Carney.

Co się dzieje w Syrii?

W ostatnią środę szereg mediów poinformował o zastosowaniu na szeroką skalę broni chemicznej przez wojska w okolicach Damaszku. Ofiarami ataku zostało, według wstępnych danych, ponad 600 osób. Koalicja narodowej opozycji Syrii utrzymuje, że liczba ofiar mogła wynieść nawet 1300 osób. Władze i dowództwo wojskowe Syrii z kolei zaprzecza tym informacjom. Informacje zbiegły się w czasie z przybyciem do Damaszku inspektorów ONZ. Międzynarodowi przedstawiciele powinni zweryfikować dane o użyciu broni chemicznej w kraju.

Jaki wariant rozwiązania sytuacji proponuje Zachód? 

Wojskowa operacja przeciwko Syrii jest możliwa bez sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ po tym, jak w tym została użyta broń chemiczna – oświadczył w poniedziałek minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague. Rada Bezpieczeństwa ONZ, w której anty-syryjskie rezolucje blokują Rosja i Chiny, nie chce brać na siebie odpowiedzialności za rozwiązanie sytuacji w Syrii – uważa brytyjski minister.

Jakie stanowisko zajmuje Rosja?

Moskwa ostrzega zachodnich partnerów przed następstwami możliwej operacji wojskowej na terenie Syrii. W poniedziałek minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Sergey Lavrov odbył nadzwyczajną konferencję prasową, w czasie której wezwał do niedopuszczenia do takiego rozwoju wypadków, jakie miały miejsce w przypadku Iraku czy Libii.

„Następstwa wtargnięcia do Syrii będą katastrofalne” 

Dyrektor Instytutu Wschodoznawstwa Rosyjskiej Akademii Nauk, członek-korespondent RAN – Vitaliy Naumkin:
„Jeśli nasi zachodni partnerzy pójdą na taką akcję, to ona bardzo mocno skłóci państwa członkowskie NATO z nami, ponieważ taką akcję będziemy uważać za bezprawną i będziemy, jak można oczekiwać, wymagać poddaniu tej kwestii pod dyskusję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wydaje mi się, że następstwa będą katastrofalne dla arabskiego i muzułmańskiego świata, państwo zostanie ostatecznie zniszczone ( Syria ) i Zachód w tym wypadku w żaden sposób nie będzie wyglądać jak aktywny obrońca wolności i sprawiedliwości.”

Profesor katedry politologii porównawczej MGIMO Viktor Sergeev:
„Do tego USA i Wielka Brytania razem nie wydawali podobnych oświadczeń To wszystko przypomina sytuację iracką. Jak w Iraku szukali i nie znaleźli broni masowego rażenia, tak widocznie będzie i tutaj. Pretekst do interwencji jest oczywisty, ale jest bardzo prawdopodobne, że to wszystko jest prowokacją.

Doprawdy wzruszające wydają się być słowa amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’ego, który był tak poruszony zdjęciami i nagraniami ofiar ataku chemicznego. Nie uważacie, że jednak coś nie gra w tej całej sprawie? Amerykanie są święcie przekonani, że ataku chemicznego dokonały wojska rządowe, ale szukają na to dowodów. Skąd zatem ta pewność? Poza tym zwróćcie uwagę na fakt, że ataku dokonano tuż przed przyjazdem inspektorów ONZ. Czy ktokolwiek uważa, że w syryjskim rządzie zasiadają tacy idioci, którzy zdecydowaliby się na użycie tego typu broni tuż przed wizytą inspektorów, o której przecież wiedzieli? Parafrazując słowa Maxa Kolonki, Biały Dom „nie mówi, jak jest”. Ja powiem więcej. Amerykanie kłamią nam w żywe oczy. Prawdą jest, że atak chemiczny miał miejsce, ale dokonali go … rebelianci! John Kerry był wstrząśnięty skutkiem ataku, który Amerykanie pośrednio sami sprowokowali! To przecież oni aktywnie wspierają rebeliantów, to właśnie instruktorzy NATOwscy: amerykańscy, tureccy i … polscy ( sic! ) szkolili syryjskich rebeliantów w obozach w Jordanii, jak zdobywać arsenały broni chemicznej. Po internecie od dawna krąży nagranie syryjskich rebeliantów eksperymentujących z bronią chemiczną. Dla mnie cała sprawa jest bardzo prosta: Amerykanie i ich sojusznicy zaopatrzyli rebeliantów w broń chemiczną oraz uczyli jak ją zdobyć na przeciwniku, rebelianci dokonali ataku chemicznego po to, by Amerykanie mieli pretekst do interwencji zbrojnej w Syrii, a zrobili to tuż przed przybyciem ONZetowskich inspektorów, aby potem Biały Dom mógł odwrócić kota ogonem i całą winę zwalić na rząd syryjski i prezydenta Baszara al-Asada. Bynajmniej tak to właśnie widzę.

na podstawie ria.ru, syrianetwork.org