Od wczoraj media i komentujący prześcigają się w żalu i peanach na cześć zmarłego niespodziewanie Władysława Bartoszewskiego. Oczywiście, należy uszanować każdą śmierć bo tego wymaga od nas chociażby nauka chrześcijańska ale i zwykła moralności. Niemniej śmierć, nie powinna być okazją do wybielania i zakłamywania faktów.
A fakty są takie, że Władysław Bartoszewski najdelikatniej mówiąc nie pałał miłością do Polski i Polaków. To właśnie on nazwał Polaków, protestujących 1 sierpnia 2013 na Powązkach „motłochem”. On wyzywał swoich politycznych przeciwników od bydła. To wreszcie Władysław Bartoszewski – ŻADEN PROFESOR NA BOGA, TO WYMYSŁ USŁUŻNYCH MEDIÓW – był łaskaw stwierdzić w rozmowie z niemieckim „Die Welt”, że podczas wojny „bardziej bał się Polaków, niż Niemców”.
Wreszcie przez swoją małość i zawiść, blokował nadanie Orderu Orła Białego prawdziwemu bohaterowi Polski, prawdziwej ikonie – rotmistrzowi Pileckiemu. Sam natomiast, jako jeden z nielicznych opuścił Auschwitz po 7 miesiącach. Ze względu na … zły stan zdrowia. I nie przeszkodziło mu nawet to, że Niemcy w obozach jednostki słabe i chore „wypuszczali” kominem krematoryjnym. On jeden wyjechał główną bramą. Profesor Mira Modelska – Creech z Georgetown University w Waszyngtonie, twierdziła kilka lat temu że jeden ze świadków, który przeżył Oświęcim mówi iż Władysław Bartoszewski był donosicielem.
W roku 1991 otrzymał dyplom honorowego obywatela państwa Izrael, w 2010 został człowiekiem roku wg. „Gazety Wyborczej”. W roku 1996 otrzymał Medal Stresemanna – a więc zajadłego polakożercy, który żądał od Polski nie tylko Gdańska i „korytarza” przez Pomorze, ale również Śląska i wielkiej części Wielkopolski. W roku 1925 Stresemann wszczął wojnę celną z Polską, konsekwentnie dążył do izolowania naszego kraju na arenie międzynarodowej.
To tylko kilka faktów, wystarczy wejść do internetu, sięgnąć po książki a dowiemy się prawdy o Bartoszewskim. Odszedł człowiek, i w obliczu śmierci należy mu się szacunek. Ale należy pamiętać, że nie był to polski patriota więc te peany na jego cześć nie są na miejscu.