Wiernopoddaństwo PiS-owskiego rządu względem banderowskiej Ukrainy najwyraźniej nie zna granic. A skutki tego są coraz bardziej opłakane.

Plany uhonorowania Romana Szychewycza, głównodowodzącego UPA odpowiedzialnego za zbrodnie popełnione na Polakach, a także lidera OUN-B i UPA Stepana Bandery, nie są na Ukrainie nowością. Pomysł od dłuższego czasu lansowany jest przez szefa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza.

Polskie MSZ zapewniało, że polskie placówki na Ukrainie z największą uwagą śledzą – i gdy jest to konieczne – reagują na wszelkie przejawy antypolskich stereotypów i tendencji nacjonalistycznych, interweniując u stosownych władz ukraińskich.

Wobec tego poseł Robert Winnicki zapytał wprost:

Czy zgodnie z powyższą zapowiedzią przygotowywana jest reakcja polskiego MSZ na uczczenie w stolicy Ukrainy lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów?

Odpowiedzi w imieniu MSZ-u udzielił wiceminister Jan Dziedziczak. Jest ona wstrząsająca i bulwersująca.

Ambasada RP w Kijowie oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych odnotowały inicjatywę zmiany nazwy obecnego Prospektu Moskiewskiego na Prospekt Stepana Bandery, z którą w marcu 2016 r. do Rady Miejskiej Kijowa wystąpił Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Zgodnie z obowiązującą procedurą ostateczne decyzje w tej sprawie poprzedzą konsultacje społeczne i głosowanie przeprowadzone przez deputowanych Rady Miejskiej. Mając na uwadze niepewny wynik wspomnianego przedsięwzięcia, Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie widzi na tym etapie konieczności podejmowania jakichkolwiek środków zaradczych w tym względzie – czytamy w dokumencie.

Tymczasem w ostatnich dniach okazało się, że upamiętnienie antypolskich zbrodniarzy nazwami ulic jest coraz bardziej realne. Poinformował o tym osobiście szef ukraińskiego IPN-u Wołodymyr Wiatrowycz. Teraz projekt musi przegłosować kijowska rada miejska.

kresy.pl