Foto: commons.wikimedia.org

Kilka dni temu Lech Wałęsa gościł w TVN-owskim magazynie „Świat” i, jak zwykle, pozostawił po sobie sporo złotych myśli. Najważniejsza z nich to deklaracja, że w przypadku rosyjskiej agresji na Polskę, „pierwszy stanie do obrony”.

Były prezydent w charakterystyczny dla siebie, mocno oderwany od rzeczywistości sposób, komentował bieżące wydarzenia na świecie. Ogłosił, iż Putin z pewnością przegrałby wypowiedzianą Polsce wojnę, a Rosję czekałby rozłam – „Zostałaby małym państewkiem mającym 20 milionów ludzi, bo ma 50 innych narodów. Widzę to, co się będzie działo z Rosją. Oczywiście zginie, milion, 10 milionów ludzi i lepiej, żeby to się nie zdarzyło”. Zdaniem byłego szefa „Solidarności” scenariusz ataku ze strony Kremla jest jednak mało prawdopodobny, gdyż, rzekomo, chroni nas przynależność do NATO i Unii Europejskiej.

Wałęsa podkreślił potrzebę niesienia pomocy Ukrainie, ale, co ciekawe, jednocześnie także i Rosji, co miało by się odbywać w imię solidarności państw Europy. Jakiej pomocy potrzebuje Rosja? Otóż według byłego prezydenta, chodzi o wsparcie dla tego kraju w dziedzinie integracji, ponieważ Władimir Putin miał radzić się kogoś „nawiedzonego” (oczywiście sam nie mógłby na to wpaść, do tego trzeba być złym i przebiegłym) i stwierdzić, że „zgniły Zachód nie pasuje do Rosji, więc trzeba powiększyć jej terytorium i murem chińskim odgrodzić się od świata”.

To jednak, według Wałęsy, tylko jedno oblicze Putina. „Drugi” Putin, to reformator dążący do ustanowienia w swoim kraju demokracji i wolnego rynku. Nie wiadomo w jaki sposób prezydentowi Federacji Rosyjskiej udaje się łączyć dwie tak skrajne osobowości. Zagadką pozostaje również, jak kraje Zachodu miałyby rozdzielać dla niego swój gniew i przyjaźń jednocześnie. Pozostaje jedynie zaufać autorytetowi noblisty i wsłuchując się w jego słowa, wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Niewątpliwie warto było czekać na kolejny popis legendarnego (wedle osobiście tworzonych legend) wyzwoliciela polskiego narodu. Jego wypowiedzi celowo postanowiłem okrasić jedynie skromnym komentarzem, nie chcąc psuć zabawy i radości z samodzielnej interpretacji. Dłuższa nieobecność Lecha Wałęsy w mediach mogła skłaniać do pytań o stan jego zdrowia. Jak jednak widać, należy odsunąć od siebie wszelkie obawy, gdyż cały czas prezentuje on swoją najwyższą formę.