Lech Wałęsa skierował do sądu żądanie ugody przeciwko wydawnictwu Zysk i S-ka w związku z książką Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa. Człowiek z teczki”. Były Prezydent nie podważa jednak fragmentów opowiadających o jego współpracy z SB. Chodzi mu natomiast o to, że historyk napisał o jego opinii chuligana w młodości i powtarzaniu siódmej klasy.

W skierowanym do poznańskiego sądu piśmie Wałęsa żąda wycofania książki ze sprzedaży, 200 tys. zł na warszawskie hospicjum oraz przeprosin na pierwszych stronach „Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Chce także przeprosin na piśmie, by „mógł je okazywać dowolnie wybranym osobom”.

Były Prezydent pomija kwestię jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Nie podobają mu się kwestie związane z młodością. Nieprawdziwe według niego są fragmenty mówiące o jego złej opinii związanej z chuligaństwem, kradzieżami, wywoływaniem bójek i powtarzaniem siódmej klasy.

– Każda książka ma swoje błędy i nieścisłości. Chętnie je poprawimy, jeśli Lech Wałęsa wykaże, że było inaczej, niż napisał autor. Wałęsa twierdzi np., że nie powtarzał siódmej klasy, ale nie pokazuje świadectwa. A przecież nie jest tajemnicą, że był słabym uczniem – mówi prezes poznańskiego wydawnictwa Tadeusz Zysk. I dodaje, że w tym przypadku Cenckiewicz oparł się na rozmowie, jaką z kolegą Wałęsy z klasy przeprowadził inny historyk Piotr Zyzak.

Cenckiewicz mówi „Wyborczej”, że ugody na pewno nie będzie. – Nie boję się procesu, bo wszystko, co napisałem, ma oparcie w źródłach.

Sprawa zostanie rozpatrzona we wtorek. Wałęsa skierował jedynie wezwanie do zawarcie ugody więc sąd zapyta jedynie Cenckiewicza i jego wydawcę, czy przystają na żądania Wałęsy. Jeśli odmówią, sprawa zostanie zamknięta, a Wałęsie pozostanie złożenie pozwu.

Kolejna już książka historyka IPN o byłym prezydencie została wydana pół roku temu. Wykupione zostało już 45 tysięcy egzemplarzy.

na podstawie: wyborcza.pl