Foto: commons.wikimedia.org

Nieubłaganie zbliża się kolejna, piąta już rocznica katastrofy prezydenckiego Tu-154M. Właśnie z tej przyczyny dociera do nas coraz więcej komentarzy, które co prawda ucichną zaraz po dziesiątym kwietnia, ale przed nim zdążą zrobić trochę zamieszania i często nieprzyjemności. Część z nich, tych mogących uchodzić za konstruktywne, jest z pewnością potrzebna, jednak trudno spodziewać się rzetelnych analiz po Lechu Wałęsie.

Były prezydent był gościem w programie Radia Zet. Przewidywał w nim, że niedługo opinia publiczna może spodziewać się nagrań z dnia tragedii w Smoleńsku, a wtedy, jak wieszczy: „Wielu ludzi nie wytrzyma tego psychicznie, popełnią samobójstwo albo w wariatkowie skończą”.

Cóż, wygląda na to, że Lech Wałęsa niezbyt dokładnie śledzi medialne doniesienia. „Samobójstwa” związane z datą 10.04.2010, nawet jeśli rzeczywiście nasilą się na skutek ujawnienia bądź odkrycia jakichkolwiek nagrań, nie będą wcale nowością. Takie wypadki już się zdarzały.

Według Wałęsy wydarzenia sprzed pięciu lat to zbrodnia spowodowana głupotą i brakiem odpowiedzialności. Czy wiemy kto zatem zawinił? Nie, ale wiemy za to, kto na pewno ma w tej sprawie czyste sumienie – zdaniem byłego szefa „Solidarności” jest to Donald Tusk.

W przytaczanej rozmowie ostro oberwało się Antoniemu Macierewiczowi, postulującemu, że jedną z przyczyn tak swobodnych rosyjskich działań na Ukrainie jest brak międzynarodowego śledztwa w sprawie wydarzeń w Smoleńsku. „Macierewicz powinien zająć się bitwą pod Grunwaldem. Tam jest wiele niewyjaśnionych spraw” – na swoim poziomie skomentował tę kwestię były prezydent.

W temacie tragedii smoleńskiej wielu mamy w Polsce „ekspertów”, których aktywność wyraźnie nasila się w okolicach kwietnia. Część z nich, na skutek własnej zarozumiałości nie zdając sobie sprawy z bycia medialną ciekawostką, wygłasza bezrefleksyjnie swoje teorie, które kolejny raz rozdrapują rany i próbują sprowadzić tak poważne sprawy do zgoła odmiennej rangi.