1. Jak powinna wyglądać polska polityka wobec Rosji ?

Damian Kowalski: Na pewno nie powinna być taka jaka jest teraz, czyli uległa jak pies z podkulonym ogonem, niczego nigdy nie zdziałamy w polityce zagranicznej z taką postawą, tym bardziej z silnym graczem. Z Rosją powinno być partnerstwo, respekt, aby to było musi być władza która walczy o Polskie interesy a nie o swoje czy nie daj Bóg obcego Państwa.

Michał Górski: Wiele osób mylnie zakłada, że uprzejmość, zgoda na wszystko i potulność doprowadzą do ocieplenia relacji z Rosją. Władze Rosji nie znają pojęcia „przyjaźń”. Dla nich istnieją tylko interesy i pragmatyzm. Niestety podstawowe interesy Rosji od wieków pozostają w sprzeczności z interesami Polskimi. Jedyną radą jest twarda polityka wobec Rosji, stanowcze i jasne artykułowanie swoich racji i nie uleganie presji, nie wdawanie się w kompromisy. Polska powinna zdecydowanie zmienić podejście do kwestii gazu, eksportu mięsa, Smoleńska czy polityki historycznej jawnie przez Rosjan fałszowanej. W tych relacjach od wieków obowiązuje i sprawdza się powiedzenie: „Jak się nie będą Ciebie bali, to się będą z Ciebie śmiali”.

Dominik Cwikła: W chwili obecnej twardo. Jest realne podejrzenie, że dokonali zamachu na władze Polski, co powinno spotkać się z jakimiś konsekwencjami. Mało tego – utworzyli Nordstream, co jest policzkiem wymierzonym w nas. Poza tym co jakiś czas prowadzą z Białorusią prowokacyjne wobec nas manewry. Jeśli Rosja zmieni kurs polityczny i przestanie utożsamiać się z upadłym ZSRR, możemy traktować ich jak partnerów nie zapominając jednak, że siłą rzeczy są oni historycznymi wrogami.

Ze względu także na silny garnizon Rosyjski obok nas, Polska powinna zainwestować w rozwój i utrzymanie silnej armii.

Ponadto powinno się zainwestować w agentów, którzy destabilizowaliby sytuację wewnętrzną w Rosji – mimo iż jest to państwo jeszcze silne, jego pozycja zaczyna coraz wyraźniej słabnąć. Sama Rosja jest też podzielona na kilka narodów oraz opcji politycznych, co można by wykorzystać. Dlaczego po cichu nie wesprzeć dążeń niepodległościowych i partyzantów któregoś narodu na terenie Rosji, jeśli to uderzy w ten kraj? Polsce osłabienie Rosji jest jak najbardziej na rękę i chyba nikt przy zdrowych zmysłach temu nie zaprzeczy.

Kuba Szylkiewicz: Nasza polityka zagraniczna nie tylko wobec Rosji, ale wobec każdego innego państwa powinna być oparta wyłącznie na politycznym pragmatyzmie. Niestety mamy polityków amatorów, którym wydaje się, że w polityce jest miejsce na jakiekolwiek sentymenty i że stosunki międzypaństwowe mogą wyglądać jak stosunek pomiędzy narodami polskim i węgierskim. A niestety tak nie jest, tylko że nasi „umiłowani przywódcy” – polityczni amatorzy, tego nie rozumieją. Zresztą ile nasz kraj może mieć teraz w ogóle do powiedzenia, skoro Polska od 1. XII 2009 roku nie jest już niepodległym ani suwerennym krajem, tylko państwem związkowym ( Bundesland ) wchodzącym w skład państwa konfederacyjnego o nazwie Unia Europejska? Co prawda UE jeszcze całkowicie nie przekształciła się w państwo federalne i właśnie dlatego możemy jeszcze prowadzić jakąś tam, choć mocno ograniczoną, politykę zagraniczną. Kiedy UE stanie się faktycznie już państwem federalnym, ku czemu zresztą zmierza, wówczas takiej możliwości będziemy całkowicie pozbawieni. Jeżeli ktoś mi nie wierzy, to jak zatem wytłumaczy mi fakt, że UE ma własną ambasadę w Waszyngtonie, albo fakt że Polskę w MFW reprezentuje, podobnie jak inne państwa składowe, jeden unijny przedstawiciel? Nie jesteśmy traktowani przez MFW jako suwerenny podmiot. Na chwilę obecną Polska nie prowadzi już żadnej polityki zagranicznej wobec Rosji, ponieważ robi to za nas brukselska centrala, a dokładniej „wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa” lady Cathrine Ashton, będący faktycznym ministrem ds. zagranicznych UE. Na podstawie bilateralnych ustaleń na linii UE – Rosja, ten drugi kraj jest teraz dla nas „strategicznym partnerem”.

Kasper Gondek: Z sąsiadami nie można dążyć do konfliktów, szczególnie z silnymi sąsiadami. Niedopuszczalna jest więc dominująca w środowisku obecnych polityków rusofobia. Należy jednak zachować zdrowy rozsądek i nie dać też sprowadzić się do poziomu wasala.

Dominik Górczak: Bardziej zdecydowanie.

Krzysztof Reszka: Polityka wobec Rosji powinna być twarda. Powinniśmy dbać o tym by być od Rosji niezależnym. Czy sprowadzanie gazu zarówno od Norwegii i z Rosji nie było by dobrym pomysłem?

2. Jak powinna wyglądać polska polityka wobec Niemiec ?

Damian Kowalski: Z Niemcami również powinna być polityka moim zdaniem twardej ręki, w przeszłości pokazaliśmy, że potrafimy walczyć o Polskę, teraz na arenie międzynarodowej nie pokazujemy tego, więc każdy nie liczy się z naszym głosem!

Michał Górski: Podobnie jak w przypadku kontaktów z Rosją powinna to być polityka twarda, konsekwentnie dbająca o polskie interesy. Powinniśmy się skupić na tym by wymóc na Niemcach poszanowanie polskiej mniejszości. Musimy pamiętać, że Rosja i Niemcy zawsze porozumieją się przeciwko nam.

Dominik Cwikła: Podobnie jak z Rosją. Z tym, że Niemcy nie posuną się na pewno (w chwili obecnej) do interwencji zbrojnej. Należy póki co bojkotować ich za gazociąg Nordstream. Blokada eksportu Niemieckiego do Polski przyniesie straty Niemcom i zyski Polakom. Jeśli zrezygnują z Nordstream, potępią akcje żądań wysiedleńców Niemieckich z terenów Polski, możemy traktować ich jak partnerów.

Kuba Szylkiewicz: A jak może wyglądać polityka wobec innego państwa związkowego UE, wchodzącego w skład tego samego państwa konfederacyjnego? Czy państwa związkowe mogą jeszcze prowadzić wobec siebie politykę bilateralną w ramach tego samego organizmu państwowego? Oczywiście że mogą. Tylko ich stosunki nie stoją już na tym samym szczeblu co stosunki między dwoma niepodległymi i suwerennymi państwami. To są akurat dwie zupełnie różne bajki. Natomiast jaka kwestia może dzisiaj łączyć wyłącznie Polskę i Niemcy z pominięciem innych państw związkowych ( Bundeslandów ) UE? Wydaje mi się, że jest to wyłącznie kwestia granicy. Co ciekawe, w roku 1990 kiedy dokonało się zjednoczenie Niemiec na bazie tzw. porozumienia 4+2 ( 4 mocarstwa aliantów: USA, Wielka Brytania, Francja, ZSRR + 2 państwa niemieckie: RFN i NRD ) ówczesny polski minister spraw zagranicznych oświadczył, że „rząd polski nie traktuje tego porozumienia jako gwarancji nienaruszalności granicy polsko-niemieckiej”. W związku z tym Niemcy mogą sobie pomyśleć, że obecna granica polsko-niemiecka jednak wcale nie jest nienaruszalna. Warto się zastanowić, co powinien zrobić polski rząd, jeśli Niemcy jednak któregoś dnia dojdą do takiego wniosku?

Kasper Gondek: Nie widzę potrzeby rozdzielania polityki zagranicznej wobec Niemiec od polityki zagranicznej między Polską a innymi państwami. W każdym przypadku należy przyjąć kurs na maksymalizację zysków i unikanie strat. Nie ma sentymentów, nie ma uprzedzeń, ma być zysk.

Dominik Górczak: Jak wyżej.

Krzysztof Reszka: Należałoby zbadać, czy są jakieś bogactwa, np. złoto, działa sztuki, które powinni nam zwrócić po wojnie.

3. Co sądzisz o udziale polskich wojsk w misjach „stabilizacyjnych” ?

Damian Kowalski: Jesteśmy w NATO więc siłą rzeczy jesteśmy na wielu tzw „misjach pokojowych” czy jak „stabilizacyjnych” Moim zdaniem Polska powinna to ograniczyć do minimum, ale każdy widzi jakie są realia i jakie sa szanse, że właśnie ograniczymy to. Chyba tylko kandydatki na miss wierzą, że może być pokój na świecie, i nie będzie biedy ani głodu.

Michał Górski: Udział w misjach stabilizacyjnych miał jeden cel. Podlizanie się Stanom Zjednoczonym w nadziei na jakieś dowody wdzięczności z ich strony. Tymczasem lata mijają, kolejne kraje się wycofują a Polacy trwają tam mimo wielokrotnych zapowiedzi o wycofaniu się. Korzyści też nie mamy z tego żadnych. Wielu polskich żołnierzy w imię „walki z terrorystami”, których USA zresztą same szkolą poniosło śmierć a Amerykanie wciąż mają nas gdzieś, czasem rzucą jakiś ochłap po którym Polacy przez kilka miesięcy ogłaszają sukces i zwycięstwo. Miliony przeznaczane na dalekie misje powinno się przeznaczyć na wymianę przestarzałego sprzętu, którym dysponuje polska armia a który nadaje się najwyżej do muzeum. Z jednej strony niszczy się wojsko, obcinając dotacje, a z drugiej mydli oczy „rozwojem” żołnierzy podczas misji stabilizacyjnych. Jest jeszcze jeden aspekt. Polska występuje w roli ciemiężyciela, takiego samego zła jak USA. Stoimy po stronie morderców i wyzyskiwaczy, którzy opłacając terrorystów później pod płaszczykiem walki z nimi kradną ropę i inne cenne surowce. Jakoś dziwnie nikt nie prosi Polaków o pomoc w walce o prawa człowieka w Korei czy Tybecie. Może dlatego, że tam nie ma ropy.

Dominik Cwikła: „Misja stabilizacyjna” to propagandowe określenie na słowo „wojna”. Jeśli Polska nie czerpie korzyści z udziału w wojnie, to – zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i wiekową tradycją sojuszy wszelakich – nie powinna brać udziału w wojnie.

Kuba Szylkiewicz: Jestem zdeklarowanym przeciwniekiem używania tego eufemizmu „misje stabilizacyjne”. Akurat Wojsko Polskie pojechało do Afganistanu i Iraku nie na żadną „misję stabilizacyjną” tylko na prawdziwą wojnę. Przecież w obu tych krajach był front, były walczące strony, były walki pomiędzy stronami, walki partyzanckie, wreszcie były ofiary w ludziach i straty w sprzęcie. Czego zatem jeszcze trzeba do nazwania tego wojną? Występując w tych wojnach po stronie agresora, czyli USA, Polska także była agresorem, co zaszczytu nam nie przynosi. A już tak na marginesie, to za sugestią Stanisława Michalkiewicza, powinniśmy zapytać naszych „umiłowanych przywódców”, czy my te wojny wygraliśmy czy przegraliśmy? Bo jak wygraliśmy, to gdzie są jeńcy, gdzie są łupy, kontrybucje etc.? A jak przegraliśmy, to ktoś powinien za to beknąć! Oczywiście odpowiedzi na to pytanie oczekiwać na próżno, ponieważ usłyszymy jedynie lakoniczne, że „Polska nie brała udziału w żadnej wojnie tylko w misji stabilizacyjnej”. Jasne! Może misji pokojowej? Oto jak politycy kłamią nam w żywe oczy. Jednak wracając do meritum, gdybyśmy odnieśli w wyniku tych wojen jakieś korzyści, gdyby nam się obiektywnie opłacały, to można by je od biedy jakoś w bardzo naciągany sposób usprawiedliwić. Tylko że one nam się wcale nie opłacały! Taki Afganistan to nic innego niż tylko kupa gruzu pozbawiona nawet elektryczności, dróg utwardzonych i bieżącej wody, mająca wartość jedynie dla miejscowych Afganów i dla nikogo więcej. Przy całym szacunku do tego narodu i jego kraju. Wojna w Afganistanie nie przyniosła nam żadnych korzyści, a polskiego podatnika kosztowała krocie. Jeśli nasz rząd chce łatać dziurę w budżecie, to powinien zaczął właśnie od misji afgańskiej, zarządzając natychmiastowe wycofanie wojsk stamtąd, bo polskiego podatnika na nią zwyczajnie nie stać. Nasi „umiłowani przywódcy” powiedzą nam, że przynajmniej „wypełniliśmy zobowiązania” sojusznicze. Teraz niech to powiedzą rodzinom wszystkich polskich żołnierzy, którzy wrócili do kraju w sosnowych jesionkach. Pomijając już całkowicie tutaj fakt, że jest to kolejne wierutne kłamstwo. Na Irak napadły USA wraz ze swoimi najwierniejszymi sojusznikami, tj. Wielką Brytanią, Australią ( która wcale nie jest w NATO ), Danią, Hiszpanią ( która wycofała się natychmiast po wyborach do Kortezów w 2004 czyli po roku od rozpoczęcia inwazji ) i oczywiście Polską, a na Afganistan napadła zbieranina amerykańskich koalicjantów pod zbiorczą nazwą sił ISAF. Yankeesi ten skrót żartobliwie rozwijają: „I Saw like Americans Fight” – widziałem, jak walczą Amerykanie. Biorąc pod uwagę agresję USA na te dwa w/w kraje oraz fakt, że USA finansuje i dozbraja obecnie w Syrii tą samą al-Kaidę, z którą miały rzekomo walczyć w Afganistanie, wskazuje, że al-Kaida tak naprawdę wcale nie jest wrogiem USA tylko ich sojusznikiem i niejako ich oddziałami najemnymi. Jeśli tak w istocie jest, to niestety wychodzi na to, że rząd USA jest na chwilę obecną największą organizacją terrorystyczną na świecie. Za taką też go właśnie uważam. Dlatego też walka gdziekolwiek na świecie u boku Yankeesów przynosi nam wyłącznie wstyd. Ale jak to trafnie i niestety bardzo brutalnie nas podsumował swego czasu Napoleon Bonaparte: „Polak jest waleczny jak lew, wierny jak pies i głupi jak but”. Niestety jego słowa ani trochę nie straciły na aktualności…

Kasper Gondek: Wojsko musi być zmobilizowane, wyszkolone i cały czas w stanie czuwania, dlatego też udział w zagranicznych misjach jest w dużej mierze dla wojska polskiego bardzo korzystny. Żołnierze muszą lubić wojnę, być z nią oswojeni i mieć w jej prowadzeniu doświadczenie.

Dominik Górczak: Z jednej strony ogromne koszty i zupełnie niepotrzebne ofiary, a z drugiej sporo doświadczenia dla naszych żołnierzy.

 Krzysztof Reszka: Osobiście, na miejscu rządzących, czułbym się odpowiedzialny ilekroć ktoś z naszych chłopców ginie w Iraku czy w Afganistanie.

4. Czy uważasz, że zacieśnianie kontaktów z państwami bałtyckimi byłoby dobrym kierunkiem polskiej polityki zagranicznej ?

Damian Kowalski: Jak najbardziej dobry pomysł, ogólnie jestem zwolennikiem szerszej współpracy krajów słowiańskich i myślę, ze właśnie w tym leży nasza przyszłość stabilności i bezpieczeństwa, również patrząc na to co dzieje się w Unii Europejskiej nie trudno się domyśleć, jaka będzie jej historia…. Sodoma i Gomora… Wieża Babel… Coś wam to mówi?

Michał Górski: Uważam, że taka polityka byłaby szansą na poprawę sytuacji Polski na arenie międzynarodowej. Niestety po utracie przez PiS władzy została ona zaniechana. Politykę tą zaczął już śp. Lech Kaczyński. Polska sama nie jest w stanie przeciwstawić się potężnym mocarstwom jak Niemcy czy Rosja. Dlatego potrzebne jest zawiązywanie i pielęgnowanie sojuszy z krajami bałtyckimi, z byłymi republikami Związku Radzieckiego. Mamy wspólne interesy i wspólne zagrożenia. Dlatego powinniśmy ocieplić nasze stosunki, ustalić wspólne stanowisko w wielu istotnych kwestiach tak by nasz zmasowany głos był lepiej słyszalny na arenie międzynarodowej a co za tym idzie by poważnie się z nim liczono i szanowano go. Sami nic nie zdziałamy. Wielcy za nami się nie ujmą. Trzeba więc połączyć kilku słabszych w jedną silną całość. Dziś osoby odpowiadające za politykę zagraniczną wolą kłaniać się i klęczeć przed najpotężniejszymi, niż z dumnie wypiętą piersią walczyć o wspólne interesy wielu państw.

Dominik Cwikła: Tak. Niemniej trzeba byłoby wpłynąć na rządy poprzez nieoficjalne działania. Na chwilę obecną nie ma szans na współpracę z Litwą czy Białorusią. Gdyby Polska wspierała finansowo akcje wywrotowe i dzięki temu przyczyniła się do obalenia obecnego systemu, z takimi państwami możemy współpracować.

Kuba Szylkiewicz: Jaki jest sens zacieśniania współpracy pomiędzy częściami składowymi jednego państwa o nazwie Unia Europejska? To jest tak, jakby zastanawiać się nad celowością zacieśniania współpracy pomiędzy landami Bawarią i Saksonią w ramach Republiki Związkowej Niemiec. No ale że UE na szczęście wciąż jest tylko państwem konfederacyjnym, to możemy mówić o możliwości prowadzenia przez landy UE jakiejś tam polityki zagranicznej. Państwa bałtyckie nie mają nam absolutnie nic do zaoferowania. Nie mają ani znaczenia politycznego w regionie, ani tym bardziej potencjału militarnego, ani gospodarczego, ani surowców, nie mają nic. Dlatego też bliższa współpraca z nimi to zwykła strata czasu. Jeżeli już koniecznie szukać strategicznych partnerów, to powinniśmy ich szukać w basenie Morza Czarnego oraz Kaspijskiego, mianowicie wśród takich państw jak Turcja – odwieczny wróg Rosji, położony blisko jej południowej granicy, Gruzja – podobnie jak Turcja wróg Rosji oraz ewentualne państwo tranzytowe dla transportu kaspijskiej ropy oraz gazu, Azerbejdżan – państwo posiadające alternatywne dla rosyjskich złoża ropy oraz Turkmenistan – podobnie jak Azerbejdżan posiadający alternatywne dla rosyjskich złoża ropy i gazu ziemnego. Współpraca z tymi państwami może nam się opłacać i to właśnie w ich kierunku powinniśmy spoglądać w poszukiwaniu strategicznych partnerów.

Kasper Gondek: Ze wszystkimi sąsiadami, w miarę możliwości, powinno się utrzymywać jak najlepsze relacje, dążąc do osiągania możliwie największych korzyści dla Polski.

Dominik Górczak: Tak.

Krzysztof Reszka: Polska powinna tworzyć mocny blok współpracy nie tylko z Litwą, Łotwą i Estonią, ale powiedziałbym że także ze Słowacją, Czechami, Węgrami i krajami bałkańskimi. Kraje Europy środkowo-wschodniej powinny razem bronić swoich interesów przed dominacją Rosji i interesami Zachodniej Europy.

5. Jak według Ciebie powinna wyglądać polityka Polski wobec Izraela ?

Damian Kowalski: Taka sama jak w przypadku Rosji czy Niemiec, pies z podkulonym ogonem powinien zamienić się w wilka który ma za plecami watahę i moze wtedy prowadzić skuteczną politykę zagraniczną, chyba to jasne i zrozumiałe?

Michał Górski: Jedyne co powinno nas łączyć z Izraelem to polityka historyczna. Powinniśmy zwiększyć nasze działania w kwestiach odkłamywania historii głoszonej przez ludzi pokroju Grossa. Powinniśmy na forum międzynarodowym prezentować i forsować prawdę o Polakach pomagających Żydom z narażeniem własnego życia. W tym celu powinniśmy również nawiązać kontakty ze środowiskami żydowskimi, które trzymają się faktów, które również sprzeciwiają się nagonce na Polaków. Jest wielu takich. Nasz głos po nawiązaniu współpracy byłby bardziej słyszalny, bylibyśmy bardziej wiarygodni mając po swojej stronie przedstawicieli Żydów. Wielu wrogom wytrąciłoby to argumenty i broń z ręki.

Dominik Cwikła: Z Izraelem nie mamy raczej wspólnych interesów. Natomiast Izrael próbuje zarzucać nam współpracę z Niemcami w latach ’40, czy antysyjonizm (błędnie nazywany antysemityzmem). Niestety, ze względu na mocną pozycję Izraela należy utrzymywać z nim stosunki dyplomatyczne. Jednak – jak w każdym innym przypadku – nie ma mowy o służalczości czy popieraniu ich autorytarnych czyTaka sama jak w przypadku Rosji czy Niemiec, pies z podkulonym ogonem powinien zamienić się w wilka który ma za plecami watahę i moze wtedy prowadzić skuteczną politykę zagraniczną, chyba to jasne i zrozumiałe? rasistowskich działań wobec sąsiadujących z nimi krajów arabskich.

Kuba Szylkiewicz: Jak już powiedziałem wcześniej, stosunek Polski wobec nie tylko Izraela, ale każdego innego państwa powinien być oparty wyłącznie na politycznym pragmatyzmie. A co współcześnie łączy Polskę i Izrael? Prawdopodobnie tylko sojusz z USA, których rząd osobiście uważam za największą współcześnie organizację terrorystyczną na świecie. Jest jednak inna, dużo bardziej paląca kwestia, która powinna zostać jak najszybciej zażegnana, mianowicie działalność pewnych organizacji żydowskich, mających na celu restytucję mienia żydowskiego w Europie Środkowej i Wschodniej. Proszę nie dać się zwieść, bo nie jest to żadna restytucja, jeno najzwyklejsza w świecie kradzież w białych rękawiczkach. Podczas wojny mienie żydowskie w Polsce rabowali Niemcy a nie Polacy, więc wspomniane organizacje powinny w tej sprawie zwrócić się do rządu niemieckiego a nie polskiego. Zresztą wszelkie mienie żydowskie, jakie się w Polsce zachowało zostało zwrócone potomkom właścicieli, a w przypadku ich braku przeszło na rzecz skarbu państwa. I właśnie to mienie skarbu państwa te organizacje chcą od nas wyłudzić, uzurpując sobie do nich prawo wyłącznie na podstawie wspólnej tożsamości narodowej, a może też i religijnej, z ich przedwojennymi właścicielami. Zapominają przy tym, że na terenie RP obowiązuje polskie prawo, a według niego poprzedni właściciele byli nie tylko Żydami, ale także obywatelami polskimi. W związku z tym państwo polskie ma pełne prawo do spadku w przypadku braku potomków poprzednich właścicieli. Jednak te organizacje całkowicie to ignorują i w dalszym ciągu próbują nas okraść na olbrzymie kwoty. Jest to działanie bezprawne, a poza tym polskiego podatnika nie stać na koszt takiej pozbawionej podstaw prawnych restytucji. Jednak te organizacje posługują się ogromnym lobby żydowskim w USA jako grupą nacisku na rząd USA i tym samym na Polskę. Właśnie dlatego jest obecnie przeprowadzana ogólnoświatowa nagonka na państwo polskie i naród polski. Właśnie dlatego jest krzewiony mit polskiego antysemityzmu, „polskich obozów zagłady”, legendarnej polskiej pomocy przy dokonywaniu Holokaustu. Po ostatnim ustawowym zakazie uboju rytualnego w Polsce ( czyli także uboju koszernego ) ta nagonka tylko przybrała na sile. Powinniśmy przeciwdziałać temu obłonkańczemu anty-polonizmowi i bezprawnym roszczeniom żydowskim, w sprawie których z pewnością więcej do powiedzenia miałby Stanisław Michalkiewicz, który w temacie jest rozeznany o wiele lepiej ode mnie. Na koniec pozwolę sobie przytoczyć cytat z Antoniego Słonimskiego, nota bene poety żydowskiego: Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.”

Kasper Gondek: Polityka wobec Izraela powinna wyglądać dokładnie tak samo jak wobec każdego innego państwa na świecie.

Dominik Górczak: Mówiąc kolokwialnie – nie można sobie dawać w kaszę dmuchać.

Krzysztof Reszka:  Oczywiście polityka Polski wobec Izraela powinna być przyjazna, ale powinniśmy upominać Izrael za chamskie odnoszenie się do Palestyńczyków. Nie ma naszej zgody na niszczenie studni palestyńskim pasterzom. Janina Ochojska z Polskiej Akcji Humanitarnej zdecydowała się na „humanitarne nieposłuszeństwo” i odbudowano zniszczone przez Izrael ujęcia wody 🙂