Dzisiejszy tygodnik „wSieci” przynosi szokujące informacje. Okazuje się, że na koniec kadencji Bronisława Komorowskiego nie tylko „wypożyczono” kilkaset przedmiotów z Kancelarii Prezydenta, ale również doszczętnie ogołocono willę prezydencką.

Informowaliśmy na naszych łamach, że po odejściu Bronisława Komorowskiego z funkcji prezydenta z Kancelarii „zniknęły” dzieła sztuki, a także około setka przedmiotów, które była głowa państwa oficjalnie „wypożyczyła” na urządzenie pomieszczeń swojego Instytutu. Więcej: TUTAJ.

Dziś media niezależne informują o kolejnym skandalu. Współpracownicy nowego prezydenta Andrzeja Dudy kończą właśnie przygotowywać Raport Otwarcia, w którym opisane zostaną wszelkie nieprawidłowości i braki zastane po poprzedniej ekipie. Ich skala jeży włosy na głowie.

Oto bowiem urzędnik, który udał się na rekonesans jednej z prezydenckich willi znajdującej się w Klarysewie zastał w niej krajobraz „jak po wielkim włamie”. Pomieszczenia zostały doszczętnie ogołocone z całego wyposażenia. Począwszy od mebli po armaturę łazienkową, która została wymontowana. Oficjalne dokumenty mówią, że około 400 przedmiotów było w tak złym stanie, że oddano je do utylizacji. Problem jednak w tym, że dokumentacja inwentaryzacyjna z lat ubiegłych ani słowem nie wspomina o tak wielkich zniszczeniach w willi prezydenckiej.

Wśród „zutylizowanych” przedmiotów znalazła się nawet szafa pancerna na broń długolufową. Wszystkie przedmioty zostały wywiezione w nieznanym kierunku tirami latem tego roku. Wartość wszystkich przedmiotów, które zostały „zutylizowane”, to półtora miliona złotych.