W mediach pojawiły się informacje o rzekomych nieprawidłowościach wokół Fundacji Wolność i Nadzieja. W związku z tym Przemysław Wipler zdecydował o wycofaniu się z polityki.
Zarzuty pod adresem wiceprezesa partii Wolność Przemysława Wiplera są poważne – defraudacja pieniędzy fundacji, która miała zajmować się sprowadzaniem do kraju polskich emigrantów. Według mediów Wipler przywłaszczył sobie nawet 100 tysięcy złotych.
Były polityk PiS-u, a do niedawna czołowy działacz partii Wolność wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym informuje m.in. o… wycofaniu się z polityki.
Fundacja „Wolność i Nadzieja” została założona przez dwie osoby fizyczne, w tym mnie. Fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej, nie ma statusu organizacji pożytku publicznego, nie jest i nigdy nie była finansowana ze środków publicznych. Nie uzyskała nigdy żadnej dotacji, subwencji, funduszy publicznych, nie przeprowadzała żadnych zbiórek publicznych. Nigdy nie uzyskała darowizny od podmiotu dysponującego środkami publicznymi. Z tytułu kierowania fundacją nie pobierałem i nie pobieram żadnego wynagrodzenia, mimo że na jej działalność statutową poświęcam znaczną część swojego czasu. Przeważająca ilość środków Fundacji pochodzi z darowizn jednego z jej założycieli i fundatorów, polskiego przedsiębiorcy – czytamy w dokumencie.
Zdaniem Wiplera atak na fundację zainicjował drugi członek zarządu po tym, jak polityk zaproponował zmiany w statucie i powołanie do Rady Fundacji nowych osób. Zadeklarował jednocześnie, że medialne wątpliwości dotyczące jej finansów zostaną wyjaśnione i rozliczone w ramach zatwierdzania sprawozdania finansowego za rok 2017.
Niezależnie od powyższych deklaracji postanowiłem zrezygnować z działalności politycznej, w tym z aktywności w Partii Wolność. W trakcie ostatnich lat byłem wielokrotnie atakowany politycznie i medialnie. Jestem twardym człowiekiem i znoszę te ataki, jednak coraz większym ciężarem są one dla moich najbliższych, żony i coraz starszych dzieci – dodał.
O ile wiem, bo media to przemilczały, to Wipler był jedynym parlamentarzystą III-ej RP który głosował przeciwko przyznaniu specjalnych emerytur (czy rent) izraelskim Żydom za to że byli prześladowani przez nazistów niemieckich i komunistów radzieckich (chyba powinno być komunistów żydowskich). A płaci za to państwo polskie, to nie skandal, to haniebny upadek naszego sejmu. Ten sejm nazwałem naszym, bo jak to nazwać, brak słów.