Całkiem niedawno, w tekście „Ukraińskie powietrze ratunkiem dla Tuska” zwracałem uwagę na to jak ważna dla premiera i jego środowiska jest obecna sytuacja geopolityczna i udowadniałem, że dobrze rozgrywana może pomóc Platformie w utrzymaniu władzy.

commons.wikimedia.org

Nie spodziewałem się, że tak szybko otrzymam kolejny argument potwierdzający moje przypuszczenia. Wiodącym mediom umknęła jakoś pewna skandaliczna moim zdaniem wypowiedź. Mianowicie, premier Tusk w czasie niedawnej konwencji wyborczej – na tej samej, na której w roli maskotki premiera pojawił się Witalij Kliczko – powiedział, że „te wybory (europejskie – przyp. red) być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły”. Aluzja jasna i wyraźna dla każdego, kto ukończył szkołę średnią. Premier polskiego rządu ma czelność, publicznie straszyć rodaków tym, że jeśli nie zagłosują na jego partię w wyborach to istnieje możliwość wybuchu kolejnej krwawej Wojny Światowej. Gdyby to powiedział Jarosław Kaczyński albo Antoni Macierewicz, to łatwo wyobrazić sobie burzę, i nagonkę jaka by się rozpętała. Obaj panowie zostaliby zmiażdżeni przez medialny walec, przeczołgani na wszystkie strony i jeszcze miesiącami w studiach telewizyjnych oglądalibyśmy naczelnych ekspertów – klaunów domagających się zamknięcia Kaczyńskiego i Macierewicza w psychiatryku. Tymczasem słowa te wypowiada polski premier i media przechodzą nad tym do porządku dziennego. Milcząco zgadzają się z tą retoryką. Mało tego, brną w nią dalej.

Jakim perfidnym i żądnym władzy cynikiem trzeba być aby rozbudzać wśród własnych rodaków psychozę i strach przed wojną, której na razie żaden racjonalnie myślący człowiek nie widzi. Jakże zmienił nam się również pan premier Donald Tusk. Z człowieka do bólu pragmatycznego i racjonalnego, pacyfisty którego obchodzi tylko „ciepła woda w kranie” i dla, którego „polskość to nienormalność” nagle rodzi nam się „mąż stanu” przemawiający na tle dziesiątek biało – czerwonych flag, fotografujący się w otoczeniu wojska, uderzający w patriotyczne tony, straszący wojną i wzywający do powszechnej mobilizacji aby odeprzeć wroga, który czai się u bram. Cóż za przemiana. Znak, że zbliżają się wybory. Był już antyklerykał, który „nie będzie klękał przed biskupami”, był człowiek biorący ślub kościelny, był gospodarczy liberał, był socjaldemokrata, był człowiek nowoczesny, europejczyk a teraz jest Polak – patriota. No lepiej niż kameleon. Najsmutniejsze jednak jest to, że wciąż wielu ludzi te zmiany „kupuje” i łykają kolejne populistyczne bzdury niczym młode pelikany.

Liczę, że tym razem naród nie da się ogłupić i zmanipulować. Jedyną szansą jest ostateczne odsunięcie tych skompromitowanych typków od władzy a następnie postawienie przed Trybunałem Stanu i osądzenie. Surowe i sprawiedliwe osądzenie. Wierzę, że prędzej czy później to nastąpi. Przed sprawiedliwością nie da się uciekać w nieskonczoność. Pociesza mnie również fakt, że musi pan panie premierze bardzo cierpieć. Człowiek tak zakłamany, który wyrządził tyle zła i krzywd własnym rodakom nie może spać spokojnie.