Kampania Kałuży podczas wyborów samorządowych.

Z ostatniego wywiadu zawieszonego już posła Nowoczesnej Piotra Misiło wynika, że Kałuża nie był faworytem partii. Choć od 2006 roku był on stałym kandydatem z ramienia Platformy Obywatelskiej, np. na stanowisko prezydenta Żor. Podczas ostatnich wyborów sam Borys Budka zachwalał Wojciecha Kałuże jako doświadczonego i wiernego działacza na rzecz rozwoju Żor, mówiąc: „Kandydatem jest ktoś, kto skutecznie pracuje w samorządzie od 2006 roku. Przez 6 lat pełnił obowiązki zastępcy prezydenta miasta, a teraz pracuje w swoim mieście jako radny” – mówił Budka. – „Znany jest również ze swoich pasji społecznych, strażak ochotnik, judoka i osoba, która poświęca swoje codzienne życie by w Żorach było lepiej” – dodaje.

Ostatecznie Wojciech Kałuża zdobywa mandat do sejmiku woj. śląskiego, a Koalicja Obywatelska triumfuje. Jednak tego samego dnia w nocy Kałuża przechodzi do PiS-u i rano to już oni świętują. Szef KPRM Michał Dworczyk zawiadomił o tym na konferencji przed inauguracyjną sesją Sejmiku Woj. Śląskiego. Przejęcie Śląska pomogło PiS-owi zdobyć 8 z 16 sejmików. Natomiast Nowoczesna została przez to bez ani jednego przedstawiciela.

„Nie dzwoń! Nie PiS-zę się”-reakcja radnych KO na nagabywanie przez PiS.

Osiągnięta w ten sposób przewaga PiS-u na Śląsku spowodowała również przyznanie Kałuży stanowiska wicemarszałka sejmiku. To wszystko sprawiło, że Budka zaczął podejrzewać Kałużę o łapownictwo mówiąc, że: „Będziemy wskazywać, że Wojciech Kałuża mógł popełnić przestępstwo łapownictwa biernego, bowiem przyjął korzyść osobistą w postaci stanowiska, oraz majątkową w postaci wynagrodzenia, czyli naruszył przepisy art. 229 Kodeksu Karnego” – powiedział Budka. „Prokuratura powinna także zbadać sprawę pod kątem naruszenia art. 228 kodeksu”-dodaje wiceprzewodniczący PO.

Podejrzenia te wynikają m.in. z faktu, że osoby z PiS-u telefonowały do wszystkich nowo wybranych radnych na Śląsku. Na co Ci zareagowali tworząc akcję, której główne hasła to „Nie dzwoń! Nie PiS-zę się”. Oprócz tego podejrzewa się, że PiS ma kuszące możliwości pod postacią rządowych dotacji czy miejsc w spółkach Skarbu Państwa. Warto wspomnieć, że partia PiS ostatnimi czasy rzekomo zredukowała liczbę wiceministrów w ramach oszczędności. Jednak jak udowadnia „Dziennik Gazety Prawnej”, wszyscy ustępujący wiceministrowie otrzymali w zamian za to intratne posady w zarządach spółek Skarbu Państwa.

Ponad 400 tys. zł słabym punktem radnego Kałuży.

Borys Budka podejrzewa, że zmiana partii przez Kałuże, była spowodowana propozycją lepszego stanowiska, a może również pieniędzy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że także żona Kałuży awansowała ostatnio w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Dowodów na  majątkowe zyski Budka jednak nie przedstawił, co nie oznacza, że Kałuża nie ma słabego punktu w postaci długu na ponad 400 tys. złotych.

Zadłużenie to spowodowane jest zaciągniętym kredytem przez wicemarszałka we frankach. Z oświadczenia majątkowego bowiem wynika, że winien on jest około 106 tys. franków, czyli ponad 400 tys. złotych. Inna waluta dodatkowo powoduje ryzyko, że suma ta gwałtownie może wzrosnąć z powodu kursu waluty.

„Ja widziałem, że jest to cała zorganizowana akcja rządowa na Śląsku. To, że go (Kałużę) wywieziono gdzieś poza Śląsk limuzyną rządową i ja widziałem jak on przyjechał pod urząd wojewódzki z tymi ochroniarzami i wyglądał jak człowiek 'zbity’. (…) Widziałem, że mieszkańcy Żor już go nie traktują jak swojego” – komentuje Szłapka. Dodaje również, że Kałuża „w rozmowach prywatnych ze znajomymi powiedział, że 'ustawił się do końca życia”.

Stwierdzenie to, sekretarza generalnego Nowoczesnej jest tym bardziej zaskakujące, ponieważ mocno popierał on Kałuże. Piotr Misiło zarzuca mu nawet, że to on głównie stoi za jego wyborem, przez co miał specjalnie osłabić partie.

Przyczyny zawieszenia Misiło w Nowoczesnej

Wybór PiS-u był  „podyktowany dobrem Śląska”, choć do niedawna go krytykował.

Podczas tegorocznych wyborów, niestety głównym hasłem było uniemożliwienie dojścia do władzy opozycji. Przez co powstały dwie odrębne strony, a reprezentowanie jednej i po zwycięstwie przejście do drugiej tym bardziej jest znaczące. Obie strony reprezentują bowiem zupełnie przeciwne poglądy, tym bardziej zaskakuje wybór Kałuży.

Całkowicie inne programy i podejście do rozwoju regionów spowodowało, że ponad 25 tys. wyborców, głosujących na Kałuże z listy KO, czuje się oszukanych. Skutkuje to faktem, że działania ich kandydata w przyszłości mogą znacząco się różnić od ich oczekiwań. Zwłaszcza, że różnice programowe podkreślał sam Kałuża mówiąc, że PiS nie zadba dobrze o Śląsk. Zarzucał on mu stawianie na większe ośrodki i prowadzenie polityki centralistycznej.

„Oddaj mandat, przeproś Żory”.

 „Przyzwoitość, nie pieniądze”, to jedno z wielu haseł uczestników manifestacji w Żorach. Mieszkańcy miasta czują się rozczarowani faktem, że Kałuża nie liczył się z ich wyborem i zaprzepaścił ich głos. Gniew był tak duży, że z pojedynczych haseł zaczęto przechodzić do wyzwisk pod adresem Kałuża jak np. „zdrajca”, „sprzedawczyk” i „złodziej głosów”.

W słowach nie przebierała również posłanka Nowoczesnej Monika Rosa, stwierdzając, że: „Kałuża okradł wyborców z wiary, z nadziei, że polityka może być inna, że zmienimy ten kraj (…). Tyle wiemy o nas, ile nas sprawdzono. Kałuża nie zdał tego sprawdzianu; jest mi wstyd, jest mi przykro – mówiła Rosa, nazywając przy tym nowego wicemarszałka „ciulem”.

Słowo „ciul” stało się w pewnym momencie symbolem manifestu. Zaczęto rozdawać ulotki, tłumaczące, że po śląsku słowo to nie jest obelżywe, choć określa „gupieloka”. „Teraz sie godo, że to je fest szpetne słowo, a downij to było taki normalne” – jak czytamy w informacji .