
Według dziennikarza „Gazety Wyborczej” Pawła Wrońskiego, „Premier strasząc Polaków uchodźcami i terrorystami, stała się mimowolną stronniczką ISIS”.
Wroński stwierdził tak na podstawie tego, że „celem terroryzmu nie jest sam krwawy atak, ale wywołanie pożądanej reakcji terrorystów”. Beata Szydło mówiąc głośno o realnym zagrożeniu, rzekomo współdziała z ISIS. Zdaniem dziennikarza bardziej adekwatną reakcją jest rysowanie kredkami po ziemi i twierdzenie, że nic się nie stało. Według niego straszenie społeczeństwa terrorystami to sposób PiS-u na poparcie społeczne.
Jak stwierdził redaktor „Wyborczej”, nie jest prawdą, że terroryzm jest związany z uchodźcami, ponieważ istniał on już znacznie wcześniej. „Uchodźcy wojenni, którzy uciekają np. z Syrii, to ofiary terroryzmu, a nie terroryści” — powiedział.
Na koniec stwierdził, że Beata Szydło doprowadza do „medialnego terroru”, aby łatwiej rządzić przerażonym społeczeństwem. „Polski antysemityzm bez Żydów błyskawicznie przeobraził się w antyislamizm bez islamskich terrorystów” — oznajmił.
W Europie zachodniej co chwilę mają miejsce kolejne zamachy, a ich fala rozpoczęła się na początku 2015 roku od ataku na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo” w Paryżu. Ich autorami są islamscy radykałowie, lecz Wroński zdaje się tego nie dostrzegać. Jego zdaniem mówienie o zagrożeniu to „antyislamizm”.
Dobrze piszesz, ale z jednym nie do końca się godzę. Nie do końca jestem pewien, czy terrorystom chodzi o zasianie strachu. To jakaś papka wymyślona właśnie przez państwo i instytucje ponadpaństwowe- to im właśnie chodzi o nasz strach, a politycy wywołują go poprzez przyzwolenie na terror. Bo czymże są działania, a właściwie ich brak, w kierunku ukrócenia tego procederu terrorystycznego. A wracając do muzułmańskich zamachowców, to im zależy na tym, żeby iść do nieba w otoczenie hurys, żeby wydoić zachodni budżet, żeby zawładnąć Europą…i żeby zabijać a nie straszyć.
Z terrorystami trzeba walczyć, również przemocą (skoro oni ją stosują, to my mamy prawo stosować ją względem nich), ale nie należy się ich bać, bo terrorystom właśnie na tym zależy (z definicji). Państwo i instytucje ponadpaństwowe próbują wykorzystać strach obywateli, aby ograniczyć ich wolność. Przykładem są wprowadzone przez PiS (ale wcześniej opracowywane przez PO) ustawy zaostrzające inwigilację, np. obowiązek rejestrowania wszystkich kart SIM. Jest tutaj podobnie, jak z ograniczeniem dostępu do broni palnej – terroryści z pewnością mogą ominąć to prawo, stosując nielegalne środki, takie jak np. kradzież czyjegoś telefonu albo korupcja (skoro mordują ludzi, to nie zależy im na przestrzeganiu przepisów). Ataki terrorystyczne są kierowane przez ludzi, którym zależy na manipulowaniu społeczeństwem, żeby oddało im swoją wolność.