No i coś, żeby nie powiedzieć agentura, zadziałało i sytuacja na scenie politycznej zmieniła się dość mocno. Ponad trzy lata temu, przed katastrofą w Smoleńsku, wydawało się, że Prawo i Sprawiedliwość upada i znajduje się na ostatniej prostej do politycznego niebytu. Sprawy jednak potoczyły się inaczej, w wyborach parlamentarnych w 2011 roku już tylko gwałtowna reakcja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego uchroniła PiS przed przejęciem władzy. Dlaczego WCzc. Jarosław Kaczyński chciał przegrać wybory? O wiele łatwiej jest być w trudnych czasach partią „opozycyjną” niż odpowiadać przed ludem za skutki kryzysu. Być może powód był jeszcze inny, aczkolwiek fakt faktem, że pomimo perfekcyjnej sytuacji, poparcia kibiców, nagłego wzrostu sympatii dla PiS wśród młodzieży a także o wiele lepszym wizerunkiem w mediach, wybory zostały przegrane. Jednak czas działalności „opozycyjnej” nie poszedł na marne. PiS  z nową siłą, jeszcze większymi środkami finansowymi, a także nośnym hasłem „Polen Erwache” ruszył najpierw na Rybnik i Elbląg. PiS’owska akcja przebiega wyśmienicie – najlepszym przykładem media „głównego nurtu”, w przypadku których trudno oprzeć się wrażeniu, że redaktorzy w bitewnym szale uparli się by Platformę zniszczyć i to najokrutniej. Byłby to zresztą cel piękny, pod warunkiem że nie kryłoby się za tym wymienienie socjalistów władzy obecnej na socjalistów „opozycyjnych”, co polegać ma de facto jedynie na pozornych zmianach jak z czasów Okrągłego Stołu. Widząc walkę mediów ze swoim jeszcze jakiś czas temu ulubionym rządem JE Donalda Tuska można dostrzec analogię do czasów ZSRR, gdy to literaci, poeci, ludzie kultury, najpierw Stalina wielbili by później dać przykład jak blisko jest od miłości do nienawiści. Pisał o tym śp. Marian Hemar w taki oto sposób:

„Przez lata, z nabożeństwem Ideowo maniackiem Przed Stalinem leżeli Migdałowym plackiem,”
ale…
„Zaledwie przyszła z Moskwy Komenda, żeby w try migi Likwidować Stalina, Już hurmą, na wyścigi, Ruszyli moi koledzy. Chruszczow kazał. Nu, znaczy, Bić Stalina, jak w kuper, Za przeproszeniem, kaczy. Hej, kto pierwszy ten lepszy! Do ataku! Do wierszy! Do satyr! Do dyskusji! (…) Z bohaterską odwagą, Z ryzykanckim zuchwalstwem, Krzyczą: Precz ze Stalinem! Krzyczą: Precz ze służalstwem!”

Nastrój walki z premierem Tuskiem udzielił się, poprzez propagandę mediów, także zwykłym ludziom. Przykładem niech będzie sytuacja z Kielc, gdzie dwóch 18-latków na elektronicznym billboardzie umieściło zdjęcie premiera Polski z JE Włodzimierzem Putinem i podpis „Tusk dziwka Putina”. Oczywiście mało kto, w tej załóżmy nawet że słusznej, walce z obecnym rządem, jest w stanie zrozumieć, że nie wszystko co służy do niszczenie Platformy jest dobre. Stosując zasadę „wszystkie chwyty dozwolone” akceptuje się kłamstwa, obelgi i każdą niegodziwość, byle „bić Tuska jak w kuper, za przeproszeniem, kaczy”. Gdyby na owej tablicy widniał napis „Tusk zmarnował miliony złotych ukradzionych podatnikom” nie widziałbym w tym nic złego. Oszczerstwa budzą jednak we mnie odrazę. Wspomniani 18-latkowie odpowiedzą za swój czyn przed sądem, choć ja absolutnie nie widzę takiej potrzeby. Czy nie prościej, a przy okazji taniej, byłoby tych młodych ludzie zabrać na komendę i delikatnie acz stanowczo przekonać, że stosowanie niegodziwych metod kończy się spuchniętą częścią ciała, tą którą to literacko śp. Kornel Makuszyński nazywał „miejscem gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę”.

Żeby była jasność – ja nie bronię Platformy Obywatelskiej, a wręcz przeciwnie uważam ją za socjalistów godnych kary podobnie jak Prawo i Sprawiedliwość. I choć nie widzę najmniejszego sensu obalania jednego reżymu i zastępowania go innym tak samo złym, to mogę nawet starać się to zrozumieć. Za nic jednak nie pojmę jak można walczyć za pomocą kłamstw i oszczerstw.

Kasper Gondek, Junta.pl