Jak wynika z zeznań policjantów, które miało miejsce dziś w poznańskim sądzie – Maciej B. pseudonim „Baryła” miał być naocznym świadkiem podżegania do zabójstwa. Chodzi o poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętarę. Z zeznań wynika, że wiedział jak do niego doszło.  

 

Minęło już 27 lat…

Sprawa była głośna, lecz do dnia dzisiejszego nie została wyjaśniona. Do zabójstwa poznańskiego dziennikarza „Gazety Poznańskiej” Jarosława Ziętary doszło w 1992 roku. Rok 2011 był przełomowym momentem w śledztwie, gdyż jak wynika z ustaleń Maciej B. miał zeznać, że był obecny na spotkaniach, na których ustalano jak miało by przebiegać morderstwo Ziętary. Jak wynika z zeznań w spotkaniach tych uczestniczył również  ówczesny senator Stanisław Gawronik.

Jak wynika z dzisiejszych przesłuchań dwóch byłych poznańskich policjantów: Piotra G. oraz Zdzisława S. W swoich zeznaniach odnosili się oni do spotkania, które miało miejsce w 2011 roku w zakładzie karnym w Rawiczu z Maciejem B. ps. Baryła. Był on jednym z kluczowych świadków prokuratury. Baryła zeznał wówczas, że był przy rozmowie, na której Aleksander Gawronik zlecił „zlikwidowanie dziennikarza”. Wspominał także śledczym, że widział m.in. elementy związane z przygotowaniem do porwania Ziętary. Z kolei powołując się tym na bezpośrednich świadków, jak i sprawców opisywał okoliczności zabójstwa poznańskiego dziennikarza.

 

Źródło : głoswielkopolski.pl

 

Kontynuacja procesu sprzed lat

Sąd Okręgowy w Poznaniu rozpoczął dziś kontynuację procesu Mirosława R., pseudonim „Ryba”, oraz Dariusza L., pseudonim „Lala”. Zostali oni oskarżeni o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomoc w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Jak wynika z ustaleń prokuratury porwanie było zaplanowane i przemyślane. Oskarżeni podali się za funkcjonariuszy, a następnie zaprowadzili Ziętarę do samochodu, przypominającego samochód policyjny. Nie chcieli początkowo wzbudzać dodatkowych podejrzeń. Następnie przekazali go w ręce innych mężczyzn, którzy dokonali zabójstwa dziennikarza, po czym zniszczyli i ukryli jego ciało. Jak ustalono w trakcie postępowania,  działali oni wspólnie z inną, nieżyjącą już osobą. Oskarżeni, obecnie 60-letni Mirosław R. i 50-letni Dariusz L., byli w pierwszej połowie lat 90. Zarówno jeden jak i drugi mężczyzna byli pracownikami poznańskiej firmy „Elektromis”, którego działalnością interesował się Ziętara. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

 

Jak doszło do zabójstwa dziennikarza

Źródło : gazetaprawna.pl

 

Jak wynika z informacji uzyskanych od „Baryły:, do zabójstwa Jarosława Ziętary doszło w pod poznańskim lesie, gdzie ukryto jego szczątki, a następnie oblano substancją odstraszającą leśne zwierzęta. Sprawcy po dokonaniu zabójstwa mieli się śmiać, że „poszło łatwo, bo był chudy, lekki i wystarczyło złożyć go na pół, a potem zapakować do bagażnika”. Po zbrodni mieli rozgłaszać, że „Ziętara wziął ogromną ilość dolarów i uciekł z Polski do ciepłych krajów, na jakieś wyspy”. Baryła zeznał również, że osoby, które wiedziały wówczas o całej zbrodni, zaczęły ginąc w bardzo dziwnych okolicznościach.

Co ciekawe Baryła miał również wspomnieć o sytuacji, w której Ziętara miał dostać tzw. „łomot” od ówczesnych ochroniarzy Elektromisu. Chodzi dokładnie o sytuację sprzed lat, kiedy to będąc na terenie firmy dziennikarz robił zdjęcia znajdujących się tam towarów oraz hal. Gawronik miał wtedy powiedzieć, że to „amatorszczyzna”, a dziennikarz ma „skutecznie zniknąć”. Z kolei na jednym ze spotkań Aleksander Gawronik zobowiązał się, że problem z Ziętarą rozwiąże raz a dobrze. Powiedział, że jeśli nie zrobią tego ludzie z Elektromisu, to on osobiście znajdzie ekipę, która należycie wykona zlecone zadanie. Jak wynika również z zeznań Macieja B. ochroniarze Gawronika mieli być wykonawcami zabójstwa Jarosława Ziętary. Z kolei opowiadając o Ziętarze zwrócił uwagę na jeden fakt. Jedynym Polakiem oprócz Gawronika oraz twórcy Elektromisu, który znał szczegóły zabójstwa Ziętary był przestępca Przemysław C. Jednak pochodzący z Poznania mężczyzna od wielu lat nie żyję.

 

 

Zobacz również :