foto: fb.com/pierydolefiskusa.stonoga
foto: fb.com/pierydolefiskusa.stonoga

Dziś w lubelskim Hotelu Victoria o godzinie 20, miało miejsce spotkanie ze Zbigniewem Stonogą – internetowym bohaterem ostatnich miesięcy. Stonoga przybył do Lublina w ramach całej serii spotkań, które odbywa w całej Polsce.

Zbigniew Stonoga rozpoczął od krótkiego zarysu swojej przeszłości: „Proszę Państwa, nazywam się Zbigniew Stonoga i jak niektórzy z Was już wiedzą bywam dyżurnym przestępcą RP. W roku 2002 Rzeczypospolita Polska umocowała mnie do windykacji dłużników Colloseum – to była taka afera w Polsce, w trakcie której Józef Jędruch dokonał malwersacji, doprowadził do strat dla naszego budżetu państwa w wysokości 350 000 000 nowych złotych. Umocowano mnie do tej windykacji, no i czekałem na materiały źródłowe, które ją umożliwią. Byłem przekonany, że to będą faktury, że ktoś za coś nie zapłacił, że pójdę z takimi fakturami do sądu, uzyskam nakaz zapłaty, a następnie pójdę do komornika. Kiedy te materiały otrzymałem, okazało się że tego jest niewiele. Jeden segregator A4, zawierający w większości odcinki zrealizowanych czeków gotówkowych, dokumenty kasowe – kasa wypłaci, a odbiorcami byli politycy polscy. Nie dość, że ustawa zabraniała prowadzenia działalności gospodarczej premierowi, ministrowi, posłowi czy funkcjonariuszowi służb specjalnych to cóż ten człowiek miałby wykonać i ile to miało w finale kosztować, żeby otrzymać zaliczkę 7 – 9 milionów złotych. Najmniejsza nielegalna zaliczka to 200 000 złotych dla Krzysztofa Czeszejko – Sochackiego, on wtedy był szefem Kancelarii Sejmu. W ciągu dwóch miesięcy, udało mi się zwindykować  171 milionów złotych. Po tym zdarzeniu, chyba w ramach nagrody wysłano mnie na placówkę dyplomatyczną do Niemiec. Siedzę sobie w ambasadzie, otwieram rano laptopa, patrzę o cholera Stonoga poszukiwany listem gończym. Pierwszego dnia pierwszy list, drugiego 10 następnych, trzeciego jeszcze więcej. Wsiadłem w samolot, przylatuję do Polski idę do sędziego mówię panie sędzio jestem. Zadzwonił po policję. Po 20 minutach przyjeżdża załoga z Inowrocławia, ale mówią mi żebym sobie spokojnie siedział i przyjadą po mnie funkcjonariusze CBŚ z Bydgoszczy. Przyjechali z Bydgoszczy i mówią mi, niech pan siedzi przyjadą po pana z Komendy Głównej Policji. Po 6 godzinach przyjechali. No i człowiek poszukiwany wtedy 89 listami gończymi po 11 godzinach trafił do aresztu śledczego w Inowrocławiu. I tak trafiłem do więzienia. W samochodach spędziłem prawie 200 dni, bo transportami więziennymi przewożono mnie 63 razy. Te sprawy zaczęły umierać. A to nie przedłużono aresztu, a to zapadały pierwsze wyniki uniewinniające. Doszło do sytuacji, że byłem w więzieniu już ponad 2 lata, a nie było żadnego aktu prawnego, żadnego wyroku żeby to zaliczyć. No i wpadli na pomysł, że Stonoga nie spłacił karty kredytowej – 19 000 złotych. I za ten czyn skazano mnie na 3 lata i 6 miesięcy więzienia. A w wyroku zastosowano przepis o recydywie zwyczajnej, mimo że nigdy wcześniej karany nie byłem. Kiedy żadne skargi nie pomagały, to napisałem do ministra sprawiedliwości i już 2 dni później, postawiono mi zarzut znieważenia ministra sprawiedliwości. 23 marca 2006 roku Prokurator Generalny wniósł kasację do Sądu Najwyższego. 25 lipca 2006 roku Sąd Najwyższy wydał wyrok, uchylający wyrok skazujący mnie. Niestety, ale Sąd Najwyższy przez 4 miesiące zapomniał wysłać nakaz zwolnienia, więc sobie posiedziałem jeszcze 4 miesiące dłużej. W ostatnich dniach, odwiedziła mnie matka, gdy wychodziła z widzenia zgodnie z prawem poddano ją kontroli osobistej. I w trakcie tego przeszukania dostała rozległego zawału serca, którego nie przeżyła”.

Po tym wstrząsającym świadectwie, Stonoga starał się odpowiedzieć na pytanie kto wymyślił żeby zrobić z niego przestępcę: „Jedyną racjonalną odpowiedzią jest to, że ktoś a priori założył – ja wiem personalnie kto – a ja wtedy pokazałem się w towarzystwie Andrzeja Leppera, że jak Stonoga Lepperowi da te odcinki czeków i Lepper z tym wyjdzie, tak jak kiedyś z Klewkami na trybunę sejmową no to już nikt tego nie powstrzyma, więc zrobiono ze mnie multi-przestępcę. Dodam, że kiedy siedziałem w więzieniu z 89 sprawami, to siedziałem a dalej w Polsce popełniałem przestępstwa. Ta liczba doszła do 116″.

Kolejnym punktem było nawiązanie do kandydowania w wyborach na Prezydenta RP, które Zbigniew Stonoga niedawno ogłosił. Zebrani mogli wysłuchać listy spraw, które chciałby uregulować ewentualny nowy prezydent. I tak na liście znalazły się m.in wprowadzenie odpowiedzialności osobistej funkcjonariuszy publicznych, zmiana prawa podatkowego z naciskiem na postępowania kontrolne które mogłyby trwać do 3 miesięcy w I instancji, likwidacja NFZ poprzez przypisanie naszych składek do subkont przychodni, szpitali i szpitali specjalistycznych czy zakaz pełnienia funkcji publicznych dla osób które były członkami PZPR.

Po wymienieniu długiej listy postulatów, gospodarz spotkania przeszedł do kwestii ograniczonych kompetencji prezydenta: „Ktoś z Was powie teraz, fajnie chłopie mówisz ale jak to zrealizujesz? Prezydent nie ma takich uprawnień w Polsce. No nie ma. Tylko ani Olek, ani Lechu, ani teraz ten harcmistrz nigdy nie odważyliby się zrobić pewnego numeru. Stonoga by to zrobił. Pierwsze weto, drugie weto, trzecie weto, rozwiązanie Parlamentu… Tak 5 razy, i już by raczej nikt okoniem nie stawiał”.

Ciekawą kwestią było przedstawienie przez Zbigniewa Stonogi sprawozdania finansowego ZUSu za 2012 rok. I tak, na wynagrodzenia ZUS w skali roku wydaje prawie 51%, na amortyzację sprzętu – 10,14%, zużycie materiałów i energii – 2,67%, usługi obcych – 23%. Na renty i emerytury, wydawane jest 10,76%.

Spotkanie łącznie trwało grubo ponad godzinę, a zdominowała je dyskusja. Pan Zbigniew Stonoga oddał przybyłym mikrofon i odpowiadał na pytania, komentował i dzielił się swoimi opiniami. W spotkaniu udział wzięło około 1000 osób, co mile zaskoczyło gościa. Po spotkaniu, można było się również podpisać pod wnioskiem o likwidację Straży Miejskiej.