żywność / targ / owoce / ważywa /Koalicja rządząca nie zgodziła się na prawo, by rolnicy mogli bez barier biurokratycznych sprzedawać wyprodukowaną przez siebie żywość. Został nałożony podatek zryczałtowany – rolnicy są zmuszeni do przeprowadzania specjalnych rejestrów i ewidencji, wypełnianie deklaracji oraz latanie z drobnymi pieniędzmi do urzędu skarbowego.

Rolnicy dzięki Platformie Obywatelskiej i PSL-u nie mogą bez fiskalnego ucisku sprzedawać w skali mikro serów, miodu, wędlin, pieczywa, ciast czy przetworów owocowo-warzywnych itp. Mowa tutaj o ustawie legalizującej sprzedaż bezpośrednią przetworzonej żywności.

Działalność tego rodzaju przez rolników miała być nieopodatkowana do wysokości 7 tys. zł rocznie. Ekipa rządząca sprzeciwiła się tej ustawie. Rolnicy będą musieli wszystko ewidencjonować i nawet za przydomową sprzedaż odprowadzać do urzędu skarbowego podatek.

Wprowadzono 2-procentowy podatek ryczałtowy od każdej kwoty, jaką rolnik uzyska ze sprzedaży wyrobów. Nieważne, czy będzie to 100 zł, czy 20 tys. zł. Rolnik musi też prowadzić ewidencję sprzedaży. Prowadzenie rejestrów, wypełnianie deklaracji i gnanie z drobnymi pieniędzmi do urzędu skarbowego wyklucza sensowność takich rozwiązań – uważają rolnicy.

W Polsce gospodynie wiejskie sprzedają swoje sery, dżemy czy kiełbasy. Jednak skala tego obrotu jest niewielka. Gdyby mogły z tymi produktami wyjść legalnie na lokalne rynki – targowiska czy bazary – ich dochód znacznie by się zwiększył, a mieszkańcy miast mieliby łatwiejszy dostęp do tego typu produktów. Przy niskiej dochodowości małych gospodarstw ich właściciele mieliby więc możliwość podreperowania swoich domowych budżetów. A kto wie, może wyrosłyby z takiej działalności solidne rodzinne firmy przetwórcze.

Na razie przyjęty jest tylko poselski projekt. Trafi teraz do Senatu. W Senacie będziemy zgłaszać poprawki. Ale znając życie, Platforma Obywatelska wspólnie z PSL będzie przegłosowywała to, co zechce. Tak jak to miało miejsce na komisjach. – mówi Jerzy Chróścikowski.

źródło: niezależna.pl