fot.KPRM/flickr.com/CC

Donald Tusk osiągnął wiele, ale trzeba powiedzieć, że stanowisko „prezydenta Unii Europejskiej” zarezerwowane jest dla średniaków. Prawdziwi gracze, nie bawią się w Unie Europejską, tylko kierują UE z foteli rządowych.

Wrócimy parę lat wstecz. W roku 2009 o fotel przewodniczącego Rady Europy, walczyło dwóch polityków, Herman Van Rompuy i Tony Blair. O pierwszym mówiono, że to polityk słaby i ulegający wpływom, drugiego przedstawiano jako silnego, sprawnego polityka, doświadczonego w bojach o najwyższą stawkę. Jak wiadomo wygrała opcja „słaba”, a eksperci, którzy dziś hucznie winszują zwycięstwo premiera, mówili wtedy, że Van Rompuy ma nie przeszkadzać w polityce, którą prowadzą Francja, Niemcy i ewentualnie Wielka Brytania.

Premier osiągnął dużo, a nawet bardzo dużo jak na średnika. Można powiedzieć, że Donald Tusk wygrał polityczną II ligę. Tylko, że ja bym chciał, żeby Polscy politycy zagrali w politycznej ekstraklasie. Było by pięknie, gdybyśmy nie musieli walczyli w przyszłości o stanowiska w Unii Europejskiej, tylko rozpoczęli walkę o dobrobyt Polaków – tego nam życzę.