W ubiegły czwartek minęły 22 lata od tajemniczej śmierci Michała Falzmanna, kontrolera Najwyższej Izby Kontroli, który zdecydował się zająć kwestią FOZZ. Aferą, która pochłonęła wielu zbyt dociekliwych i do dziś pozostała niewyjaśniona.

FOZZ czyli Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego powołano 15 lutego 1989 roku. Zadaniem powołanego funduszu miała być spłata polskiego zadłużenia zagranicznego oraz gromadzenie i gospodarowanie środkami finansowymi przeznaczonymi na ten cel.

Michał Falzmann podczas jednej z kontroli natrafił na nieprawidłowości i dowody defraudacji polskich zasobów finansowych.

Kontrola przeprowadzona przez członka NIKu wykazała, że pieniądze które miały pokryć zadłużenie kraju często trafiały m.in na konta zagraniczne prywatnych osób. Miało to doprowadzić do gigantycznych strat finansowych Polski (mówi się nawet o 334 milionach złotych). Za skupowanie polskiego długu odpowiadać miały m.in służby specjalne III RP. Wśród osób, odpowiedzialnych za taki stan rzeczy mieli być według informacji Falzmanna m.in: dyrekcja oraz Rada Nadzorcza FOZZ, wiceministrowie finansów Wojciech Misiąg i Janusz Sawicki a także minister finansów Leszek Balcerowicz.

Mimo wielu prób i apeli na najwyższym szczeblu, kontroler nie uzyskał żadnej pomocy.

6 lipca 1991 wysłał  pismo do dyrektora Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie o następującej treści:

„Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dn. 27 maja 1991 Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim, proszę o udostępnienie informacji, objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, Warszawa, ul. Miła 2.”

Zamiast postulowanych informacji, otrzymał decyzję szefa NIK, Waleriana Pańki zgodnie z którą Michał Falzmann miał zostać odsunięty od wszelkich czynności w sprawie FOZZ. Tego samego dnia, inspektor został odwieziony do szpitala. 18 lipca Michał Falzmann zmarł. Według oficjalnej wersji, przyczyną zgonu inspektora był zawał serca, jednak bliscy i znajomi nie wierzą w tą wersję i mówią o otruciu.

Ta śmierć była jednak dopiero początkiem serii niezwykłych i dziwnych zdarzeń. 7 pażdziernika 1991 a więc niespełna trzy miesiące później zginął Walerian Pańko, szef Najwyższej Izby Kontroli. Na trasie Warszawa – Katowice, w samochód którym jechał m.in Pańko uderzyło BMW. Szef NIK zginął na miejscu a po Jego śmierci z sejfu zniknęły dokumenty w sprawie FOZZ. Następnego dnia, Pańko miał przedstawić w Sejmie wyniki śledztwa. Winnym całego zajścia uznano kierowcę, z którym jechał feralnego dnia urzędnik. Został skazany a niedługo później zmarł. Zginęli również policjanci, którzy byli pierwsi na miejscu wypadku. Pewnego dnia, podczas wędkowania utonęli. Zapewne nie bez wpływu na ich „przypadkową” śmierć był fakt, że śledztwo wykazało prawdopodobieństwo wybuchu w samochodzie, którym jechał Walerian Pańko. Nastąpić miał on przed zderzeniem z BMW. Ekspertyza przedstawiająca taką wersję wydarzeń niedługo później zniknęła, zginął również jej autor.

W 2006 roku również w nie do końca jasnych okolicznościach zmarł Anatol Lawina, który był zwierzchnikiem zarówno Pańki jak i Falzmanna. Po ich śmierci był przez lata świadkiem w sprawie FOZZ, co doprowadziło do tego że otrzymywał liczne pogróżki.

Wśród skazanych za aferę są m.in Grzegorz Żemek, Janina Chim czy Krzysztof Komornicki. Jednak jeden z głównych oskarżonych Dariusz Przywieczerski, wyjechał do USA i na 2,5 roku pozbawienia wolności skazano go zaocznie. Jednym z wielce prawdopodobnych wątków w aferze FOZZ, jest nadzór nad całą sprawą PRLowskich służb, które okradały Polskę korzystając z ochrony udzielanej im przez wydawałoby się elitę „Wolnej Polski”. Ludzie, którzy wpadli na trop tego gigantycznego przekrętu i nie mogli milczeć w najlepszym wypadku traktowani byli jak oszołomy i czubki. Najczęściej niestety płacili najwyższą cenę – życiem !

tekst powstał w oparciu o:

fronda.pl

wikipedia.pl

ukrytawladza.wordpress.com

przypominamy.blogspot.com