Sąd Rejonowy dla Warszawy – Woli skazał Zygmunta Miernika na dwa miesiące więzienia za rzucenie tortem w sędzię, która zawiesiła proces Czesława Kiszczaka.

W czerwcu 2013 Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchiwał psychiatrów w sprawie stanu zdrowia byłego szefa MSW – Czesława Kiszczaka. Uznali oni, że stan zdrowia komunistycznego zbrodniarza nie pozwala na uczestnictwo w procesie. Prowadząca rozprawę Anna Wielgolewska podjęła decyzję, że przesłuchanie biegłych odbędzie się za zamkniętymi drzwiami, co nie spodobało się publiczności na czele z Adamem Słomką. Zaczęli oni wykrzykiwać niepochlebne opinie pod adresem sądu. Sędzia Wielgolewska zarządziła więc przerwę w posiedzeniu. Kiedy opuszczała salę jeden z mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną. Zygmunt Miernik usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych. Zajście potępiła m.in. Krajowa Rada Sądownictwa.

Dziś sprawa znalazła swój finał. Sąd uznał, że Zygmunt Miernik naruszył nietykalność cielesną sędzi Anny Wielgolewskiej, a także że było to znieważenie sędziego podczas i w związku ze sprawowaniem urzędu, a także znieważenie konstytucyjnego organu RP. Mężczyzna usłyszał wyrok dwóch miesięcy więzienia.

Sekwencja zdarzeń zarejestrowanych na nagraniu nie pozostawia żadnych wątpliwości, że to oskarżony rzucił ciastem. Nie sposób przyjąć, że w tak krótkim czasie mógł ciasto przekazać innej osobie – powiedziała sędzia Joanna Dryl. Była to odpowiedź na linię obrony Miernika.

Emocje są zrozumiałe. Pan Miernik był internowany w stanie wojennym. Tamte wydarzenia ukształtowały jego postawę, poglądy. Sąd powinien być ponad tym. Można wysnuć wersję, że Miernik komuś podał to ciasto. Może odłożył je i ktoś inny wziął ten tort. Może był to przypadek. Nie można więc przypisać oskarżonemu winy – przekonywał adwokat Krzysztof Dmowski.

Prokuratura żądała 10 miesięcy pozbawienia wolności.

Sam oskarżony w ostatnim słowie mówił:

Skoro na kopalni Wujek górnicy sami się wystrzelali, to czemu tort się sam nie mógł rzucić. (…) To było wymierzenie kary tej sędzi, za kuglowanie wymiarem sprawiedliwości. Prokurator nic mi nie udowodnił. (…) Jestem dumny, że odbył się proces tortowy. Może to dzięki temu procesowi ten zbrodniarz Kiszczak został skazany.

Kiedy ogłaszano wyrok skazujący, publiczność wzniosła okrzyki „Na Białoruś” oraz obelgi pod adresem sędzi. Sędzia Dryl nakazała więc opuszczenie sali, a dalsza część uzasadnienia wyroku została przedstawiona po przerwie.

Zygmunt Miernik zapowiedział już apelację.

Jeśli takie łobuzy jak Kiszczak albo Kryże chodzą po wolności, to ja bardzo chętnie pójdę siedzieć – dodał.