Zbigniew Hołdys w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem narzekał na stan sytuacji politycznej w Polsce, zwłaszcza w kontekście mediów publicznych.

„Gdzie jest granica tolerancji dla zachowań Kurskiego, gdzie jest granica dla ustawiania tak a nie inaczej festiwalu w Opolu, który był do tej pory legendą?” — pytał zatroskany Kuźniar.

Hołdys stwierdził: „Ohydne to jest. Głowę odwracałem, żeby na to nie patrzeć. Mówimy o aparacie propagandy, który jest o wiele bardziej ohydny niż za komuny. Za komuny propaganda nie niszczyła ludzi, szła w stronę rozsławiania Edwarda Gierka i sławienia tego, że jesteśmy trzecią potęgą gospodarczą świata. Wtedy nikt nie słyszał, że ten jest szuja, ten kanalia, a ten zdrajca”.

Muzyk i komentator polityczny postanowił zaatakować Jacka Kurskiego. „Ten człowiek stworzył aparat niszczenia, pomawiania, kłamstw. Dla mnie to jest zbrodnia. W momencie kiedy Polska będzie znowu jakimś racjonalnym, bez dyktatury tego rodzaju, krajem powinien dostać pouczający wyrok” — stwierdził i dodał: „To jest zawodowy kłamca, który wie, że naród, według jego kategorii, jest ciemny i można mu wcisnąć wszystko. On wciska to, co jest potrzebne, żeby władza mogła spokojnie hasać jeszcze przez jakiś czas. Dla mnie to jest haniebne zachowanie”.