Grupa syryjskich i irackich imigrantów, którzy w niedzielę trafili do położonej w lesie szwedzkiej miejscowości, domaga się przewiezienia do większego miasta. Tłumaczą, że jest im za zimno, a w pobliżu nie ma sklepu.

Kilkudziesięciu przybyszy trafiło do oddalonej od cywilizacji, małej miejscowości Limedsforsen, niedaleko norweskiej granicy. Tam zostali zakwaterowani w drewnianych domkach i mieli oczekiwać na rozpatrzenie wniosków o status uchodźcy.

Po przybyciu na miejsce kilkanaście osób nie chciało opuścić autobusu i rozpoczęło protest domagając się przewiezienia do większego miasta lub do Niemiec.

„Powiedzieli nam, że będziemy tu mieszkać, a nie dla wszystkich jest to dobre rozwiązanie. Są wśród nas dzieci, kobieta w ciąży. Tu nie ma sklepu ani lekarza” – tłumaczył jeden z Syryjczyków, który warunki panujące w szwedzkim miasteczku ocenia jako „nieludzkie”. „Tu jest niebezpiecznie. Nie ma ludzi. Mamy dzieci, nie możemy tu zostać, jest za zimno” – dodał.

 

ouest-france.fr/global post/mn