Janusz Korwin-Mikke wypowiedział się na temat sprawy Wołynia i stosunków polsko-ukraińskich.
„Powiedzmy jasno: PiS jest amerykańską agenturą. Ameryka popiera w tej chwili Ukrainę, więc nie wolno atakować Ukrainy w żaden sposób. Za Sowietów również nie można było atakować przyjaciół sowieckich, np. Egiptu. Historia jednak nie daje się zagłuszyć. W dzisiejszych czasach, w czasach powszechnego dostępu do internetu, ludzie pamiętają o Rzezi Wołyńskiej. I chcą, żeby tego nie zamazywać w imię celów politycznych” – powiedział JKM.
„Jest rzeczą zdumiewającą, że akurat UE, która też w ramach walki z Rosją popiera Ukrainę, jakoś też nie chce słyszeć o żadnej rzezi na Wołyniu. I w gruncie rzeczy popiera nacjonalizm banderowców”.
„Bardzo się cieszę, że Ukraina ma kłopoty z Rosją i że 4/5 wojsk ukraińskich musi być na granicy wschodniej, a nie na granicy z Polską. Bo to Ukraina rości sobie pretensje do Zasania, Chełmszczyzny, do Łemkowyny, do Bieszczad, które uważa za ziemie ukraińskie. To rzeczywiście były ziemie mieszane (…). Wcześniej nie było ostrej granicy, granicą była wiara”.
No Ameryki nie odkrył 😉
Ale przynajmniej nie boi się o tym mówić.