Niestety, ale apele różnych antyklerykalnych miernot pokroju Armanda Ryfińskiego odniosły skutek. Częstochowski sąd, umorzył dziś sprawę Jerzego D. Przypomnijmy, że to ten który w grudniu zeszłego roku był łaskaw rzucić żarówką z farbą w „bohomaz” na Jasnej Górze, przedstawiający wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.

Zarzuty jakie postawiono sprawcy brzmiały następująco: zniszczenie dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury i obraza uczuć religijnych. Zgodnie z Artykułem 196 KK: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” Jerzemu D. za wszystkie stawiane mu zarzuty groziło do 10 lat pozbawienia wolności.

Tymczasem biegli psychiatrzy oraz psycholog, stwierdzili że Jerzy D., ma zaburzenia psychotyczne a to, jak czytamy na wp.pl oznaczam że: „miał zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia zarzucanego mu czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Zgodnie z prawem osoba niepoczytalna nie może odpowiadać karnie.” Czyli wszystko jasne, klasyczna wymówka degeneratów, którym grozi więzienie. Wyszukiwanie najróżniejszych chorób, z tymi psychicznymi włącznie. Pozwala to uniknąć więzienia i śmiać się prawu (haha PRAWU) w twarz.

Co ciekawe, prokuratorzy stwierdzili, że sprawca profanacji działał sam i nikt go nie inspirował. Coś mi się jednak wydaje, że w dzisiejszym splugawionym i zdeprawowanym świecie inspiracji miał aż nadto. Wystarczy choć na chwilę zapoznać się z przekazem oficjalnych mediów mętnego nurtu. Wystarczy posłuchać „autorytetów” i „celebrytów”. Kościół to dla nich wylęgarnia i ostoja pedofilów, święty obraz to bohomaz a papież, głowa Kościoła Katolickiego to po prostu ch… Właśnie z takiego przekazu, z nagonki i przyzwolenia a wręcz zachęty do kopania katolików i lżenia naszej wiary biorą się tacy kretyni jak Jerzy D. Nie łudźmy się, że to był pojedynczy wyskok. Takich „popisów” będzie coraz więcej i coraz częściej. Chyba że w porę się opamiętamy i z defensywy, zahukania i poczucia, że w gruncie rzeczy w tych obelgach jest trochę prawdy przejdziemy do stanowczej i aktywnej kontry. Zaczniemy głośno i konsekwentnie bronić wiary i dawać świadectwo.

Zastanówmy się też, co by się stało gdybym orzygał Gwiazdę Dawida albo podobiznę Mahometa ? Zaraz zostałbym zlinczowany przez całą lewicę, wszystkie media głównego nurtu z TVNem na czele. Palikot i jego banda domagałyby się postawienia mnie przed Trybunałem Stanu czy wręcz wydalenia mnie z kraju i objęcia dożywotnią kwarantanną. Zostałbym nazwany faszystą, ciemniakiem, bandytą a inspiracje zaraz by znaleziono. W osobie rzecz jasna samego Jarosława „Groźnego” Kaczyńskiego i wszelkich prawicowych dziennikarzy na czele z Gmyzem czy Terlikowskim. Moje „haniebne zachowanie” byłoby więc efektem szczucia prawicowych środowisk. Tymczasem „Nergal” darł Biblię z pobudek artystycznych a Jerzy D. profanował święty obraz bo brak mu piątej klepki.

Nad moją zbrodnią media płakałyby tygodniami, tymczasem sprawa „bohomazu z Jasnej Góry” ucichła natychmiast. Kolejny popis polskiego sądownictwa, demokracji, pluralizmu i poszanowania poglądów i uczuć religijnych.