Kilka dni temu pisaliśmy na portalu, że podpisy w sprawie referendum edukacyjnego przepadły. Tymczasem okazało się, że prawdopodobnie mamy do czynienia z celowym procesem wyciszania tej sprawy, odwzyczajania od niej tych mniej zaangażowanych. Bowiem w wyniku liczenia, zweryfikowano pół miliona ważnych podpisów co oznacza, że referendum będzie głosowane w Sejmie. Zadzwoniliśmy w tej sprawie do Biura Fundacji „Rzecznik Rodziców” by uzyskać komentarz w tej sprawie. Usłyszeliśmy: „Oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni, natomiast jeśli chodzi o tych pół miliona ważnych podpisów to my mieliśmy gruby zapas. Zebraliśmy ponad dziewięćset tysięcy podpisów, więc byliśmy pewni że to zostanie przeliczone i wymagana ilość podpisów zostanie zweryfikowana pozytywnie i sprawa posunie się dalej”. 

Poddanie sprawy ewentualnego referendum pod debatę i głosowanie to jednak dopiero początek długiej i żmudnej drogi do sukcesu przedsięwzięcia. Mimo coraz większego oporu rodziców, wypowiedzi specjalistów, psychologów, pedagogów, mimo jasnego sygnału od społeczeństwa: NIE CHCEMY WASZEJ REFORMY, rząd brnie w nią dalej. Uparli się i chyba na złość obywatelom ani drgną. Premier rozważa nawet wprowadzenie w tej sprawie dyscypliny partyjnej. Ewidentnie chcą pokazać, że oni rządzą i nie ugną się przed „plebsem” jak o nas zapewne myślą i mówią w prywatnych rozmowach. „Mamy nadzieję, że posłowie PO zaczną jednak myśleć jak rodzice, bo przecież wielu z nich tam jest rodzicami. Trudno powiedzieć, jak się zachowa PSL. Liczymy się z tym, że projekt może zostać odrzucony. Natomiast jeśli odrzucą, to będzie to równoznaczne z tym, że zlekceważono rodziców. Mam nadzieję, że Ci rodzice, którzy złożyli swój podpis pod tym referendum złożą swój podpis także podczas wyborów i pokażą, gdzie jest miejsce ludzi, którzy nie słuchają obywateli. Oni zostali tam wybrani nie po to, żeby rządzić ale po to żeby służyć. Jeśli uważają, że są mądrzejsi to powinni dużo wcześniej rozpocząć debatę na temat reformy edukacji. Nie chcieli rozmawiać. Wszyscy widzą co się dzieje w szkołach. Rodzice chodzą do tych szkół, odbierają dzieci, widzą jakie panują tam warunki. Dlatego jest tak duży opór rodziców. Nie rozumiem natomiast uporu rządzących. Nie potrafią przyznać się do błędów, to już ich sprawa, poniosą tego konsekwencje”. – powiedziała nasza rozmówczyni.

Na koniec zapytałem o to, czy Stowarzyszenie ma przygotowane jakieś alternatywne rozwiązania na wypadek odrzucenia wniosku, z czym niestety należy się liczyć. W odpowiedzi usłyszałem: „Nie będziemy ujawniać naszych planów na przyszłość. Mamy nadzieję, że do tego referendum dojdzie i że ludzie się w nim wypowiedzą. To co nas zadowala, to to że w ramach zbierania podpisów jakaś tam debata się odbyła. W telewizji musieli pokazać, gazety się rozpisały, powiedziano dużo, jakaś tam debata się odbyła. Mamy nadzieję, że ta debata będzie się dalej toczyła i że będą jakieś pozytywne konsekwencje tych wszystkich rozmów. Mam nadzieję, że zauważą, że nie jest tak kolorowo jak wmawiają. Plusem jest też to, że być może pokazanie pewnych problemów doprowadzi do ich naprawienia, na czym skorzystają dzieci. Jak ta sytuacja się rozwinie ciężko obecnie gdybać. Mamy nadzieję, że reforma nie wejdzie w życie. Rodzice są tak zdeterminowani, że myślę że znajdziemy sposób na to nawet jeśli referendum się nie odbędzie”. 

Pozostaje więc zaapelować do tych normalniejszych posłów, aby w razie dyscypliny wyłamali się z niej bo chodzi tu także o Wasze dzieci. Jak później spojrzycie im w twarz państwo parlamentarzyści. Czy możecie świadomie, bez wyrzutów sumienia zagłosować przeciwko własnym dzieciom ? Przyklepać coś co im ewidentnie szkodzi ? W imię czego ? W imię poklepania po ramieniu przez zakłamanego szefa, który wisi nad polityczną przepaścią ? Zabierzecie dzieciństwo i beztroskę waszych pociech poświęcając je dla człowieka przegranego, sfrustrowanego i zacietrzewionego ? Ten premier jak wielu innych w końcu odejdzie. Przyjdzie następny. A Wasze dzieci skutki waszej decyzji będą odczuwały przez wiele wiele lat.