Dawid Karpiuk, publicysta „Newsweeka” napisał, że gdyby „Polska zdechła”, to nam wszystkim byłoby lżej. W odpowiedzi Wojciech Wybranowski stwierdził, że chętnie spotkałby felietonistę, aby potraktować go „jak Korwin Boniego”.

Polska historia hańby jest, niestety, długa i niespecjalnie barwna. Ludzie nowej władzy i ich medialni klakierzy zajęli w niej miejsce odpowiednio eksponowane. Na ich upadek będzie się oczywiście patrzyło ze złośliwą przyjemnością. Tylko szkoda czasu. Może więc niechże już ta Polska zdechnie, będzie nam wszystkim trochę lżej – napisał Dawid Karpiuk na łamach „Newsweeka”.

Całą sytuację trafnie skomentował dziennikarz „DoRzeczy” Wojciech Wybranowski.

Mam nadzieję, że kiedyś nie będzie Polski – pisze jakiś młody człowiek w „Newsweeku”, a gazeta te lewackie opary absurdu publikuje bez cienia komentarza. Należąca do niemieckiego wydawcy gazeta bez cienia żenady powiela brednie autora, który życzy sobie upadku Polski, upadku i likwidacji naszego kraju, bo – nie podoba mu się, że to kraj raczej konserwatywny i wierny katolickim wartościom. Za tę Polskę mój dziadek i pradziadowie przelewali krew, siedzieli w komunistycznym więzieniu, byli zsyłani na Syberię. Ja też mam nadzieję, że dane będzie mi spotkać kiedyś autora tego tekstu. I potraktować go z całym szacunkiem na jaki zasłużył. Jak Korwin Boniego – napisał.