Tchórz zawsze tchórzem pozostanie. Szumne zapowiedzi Lecha Wałęsy na temat rzekomej gotowości do zmierzenia się z oskarżeniami historyków, okazały się nieprawdziwe. Były prezydent nie tylko wycofał się ze wcześniejszych deklaracji, ale dodatkowo zapowiedział pozew przeciwko IPN.

Kilka tygodni temu były prezydent napisał list do prof. Mirosława Golona, dyrektora gdańskiego IPN. Prosił w nim  o zorganizowanie debaty, która „mając na względzie prawdę historyczną”, byłaby „publicznym finałem sprawy tzw. Bolka z jego udziałem”. IPN wyraził gotowość do zorganizowania takiej debaty, a zaproszono do niej m.in. biografów Lecha Wałęsy, w tym Pawła Zyzaka, dr hab. Jana Skórzyńskiego, dr. Andrzeja Drzycimskiego oraz prof. Sławomira Cenckiewicza i dr. Piotra Gontarczyka. W dyskusji udział wziąć mieli również „adwersarze” Wałęsy – m.in. Piotr Semka czy Grzegorz Braun.

Perspektywa debaty rozgrzała do czerwoności opinię publiczną, choć osoby takie jak profesor Cenckiewicz od początku były nastawione sceptycznie. Podkreślano m.in. fakt, że w tym samym dniu, kiedy ma odbyć się rzekoma dyskusja, Wałęsa ma zaplanowany wylot do Chile. Okazuje się, że sceptycy mieli rację i do wydarzenia prawdopodobnie nie dojdzie. Na jednym z portali społecznościowych poinformował o tym sam Wałęsa.

IPN opowiedział się po stronie manipulacji i kłamstw opracowanych i podrzuconych przez SB. Wobec tego oddaję IPN do sądu wierząc że, sąd zrobi to dokładniej zawodowo, co może doprowadzi wreszcie do prawdy – grozi były prezydent.