Polska nie może więc zachować się biernie wobec tragedii Ukrainy, gdyż pomoc jej jest polską racją stanu. To jest imperatyw naszego bezpieczeństwa. Zaś polityka bezpieczeństwa nie może być prowadzona przez grupę producentów warzyw czy mięsa – o konflikcie rosyjsko-ukraińskim oraz nadchodzących wyborach samorządowych rozmawiał z Witoldem Waszczykowskim, posłem PiS, Piotr Szustak.

Witold Waszczykowski (pierwszy z lewej) podczas złożenia listów uwierzytelniających przez ambasadorów prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Foto: Wikimedia Commons

W ostatnich dniach pojawiła się informacja o możliwym udziale wojsk niemieckich na Ukrainie. Czy według Pana jest to jedynie gra zachodu czy szansa realnej pomocy dla Ukrainy?

Precyzyjnie mówiąc informacja dotyczy ewentualnego udziału wojsk niemieckich i francuskich w misji OBWE, która kontrolowałaby zawieszenie broni ustalone w czasie rozmów w Mińsku. Nie jest to zatem bezpośrednia pomoc wojskowa dla Ukrainy. Konkretna pomoc wojskowa, w postaci sprzętu bojowego, byłaby niezwykle wskazana. Ukraina jest ofiarą agresji ze strony Rosji i ma prawo oczekiwać wsparcia międzynarodowego.

Można się też zastanawiać czy zawieszenie broni jest korzystne dla strony ukraińskiej. Do porozumienia doszło gdy władze ukraińskie nie otrzymały wsparcia ze strony świata. Na szczycie NATO zdecydowano o przekazaniu Ukrainie 15 mln euro, czyli jedną czwartą kwoty jaką wydano na organizację spotkania przywódców sojuszu w Walii. Prezydent Poroszenko nie miał więc wyboru. Rozejm zatrzymał większe działania wojskowe, ale nie powstrzymał incydentów. Strona rosyjska wykorzystuje rozejm do wzmacniania separatystów. Rozejm zatem utrwala secesję wschodniej Ukrainy.

Czy obecne sankcje wobec Rosji są wystarczające czy Unia Europejska i NATO mogą zrobić więcej do zakończenia konfliktu na Ukrainie?

Oczywiście, że obie instytucje mogą i powinny zrobić więcej. Ukraina jest państwem stowarzyszonym z Unią Europejską i z tego tytułu ma prawo oczekiwać wsparcia dla podejmowanych reform wewnętrznych oraz osłony dyplomatycznej przed tymi, którzy w tych reformach przeszkadzają. Ukraina jest uczestnikiem NATO-wskiego programu Partnerstwa dla Pokoju. Z tego tytułu ma też prawo oczekiwać wsparcie ze strony sojuszu. Dwadzieścia lat temu USA i Wielka Brytania (wraz z Rosją) zobowiązały się w deklaracji politycznej gwarantować suwerenność Ukrainie za pozbycie się przez nią broni jądrowej. Z tego tytułu Ukraina ma prawo oczekiwać pomocy od tych mocarstw.

Jeśli świat nie zareaguje na rosyjską agresję dziś i zachowa się „pragmatycznie”, czyli uzna fakty dokonane przemocą, to w niedalekiej przyszłości będzie musiał konfrontować się z całym dominem siłowych rozwiązań sporów terytorialnych. To jest prosta recepta na powrót do dziewiętnastowiecznej polityki międzynarodowej. To będzie przekreślenie osiągnięć i całego dorobku prawa międzynarodowego ostatnich kilkudziesięciu lat.

Ostatnie miesiące to również spór w opinii publicznej o konflikcie ukraińskim. Spór też można zaobserwować również na prawicy. Co odpowiedziałby Pan osobom, które uważają, że Polska jedynie traci włączając się w tej konflikt?

Nie dostrzegam sporu w opinii publicznej, a raczej brak zrozumienia niektórych środowisk dla polskiej racji stanu. W polskim interesie leży utrzymanie się całej, suwerennej i demokratycznej Ukrainy. Tylko cała i suwerenna Ukraina będzie stanowiła zaporę przed dalszymi, agresywnymi działaniami Rosji wobec Europy Środkowej. Suwerenna, niezależna od Rosji Ukraina, może uniemożliwić prowadzenie Moskwie polityki imperialnej. Zaś tylko z demokratyczną Ukrainą będziemy mogli rozwiązać i wyjaśnić historyczne spory. Powodzenie demokratycznych reform na Ukrainie to również nadzieja i szansa, że kiedyś takie reformy mogą powieść się w Rosji.

Polska nie może więc zachować się biernie wobec tragedii Ukrainy, gdyż pomoc jej jest polską racją stanu. To jest imperatyw naszego bezpieczeństwa. Zaś polityka bezpieczeństwa nie może być prowadzona przez grupę producentów warzyw czy mięsa.

Już od początku roku można było przewidzieć działania Rosji i można było podjąć działania zapobiegawcze. Było wiadomo, że Rosja będzie ingerować w proces rozpoczęty na Majdanie i w proces stowarzyszeniowy Ukrainy z Unią. Można było przewidzieć, że tak jak w 2005 roku Moskwa będzie grała embargiem na różne towary z Europy. Można było zatem podejmować działania zapobiegawcze już od wiosny. Przygotowywać własną gospodarkę na taką ewentualność i poszukiwać alternatywnych rynków zbytu na świecie. Odpowiedzialni za to ministrowie takich działań nie podejmowali!

Obwiniam ten rząd za błędną politykę wschodnią od 2008 roku. Ten rząd karmił Polaków iluzją i mitami o możliwości trwałego porozumienia się z Rosją, a nawet pojednania z Rosją. Wmawiano Polakom, że odejście od rzekomo imperialnej polityki jagiellońskiej, wspierania europejskich ambicji państw Europy Wschodniej, spowoduje, że zostaniemy zauważeni przez Moskwę jako partner i w rezultacie nagrodzeni korzystną współpracą gospodarczą. Nic takiego nie nastąpiło. Co więcej, Moskwa żądała dalszych koncesji w przemyśle energetycznym i chemicznym. Oznacza to, iż jeśli dziś Unia i NATO nie powstrzyma imperializmu rosyjskiego to w niedalekiej przyszłości nasi producenci jabłek nie tylko będą mieli trudności z ich sprzedażą, ale będą mieli dyktowane przez Moskwę ceny energii i nawozów sztucznych i w rezultacie będą się zastanawiali czy w ogóle mogą jakieś towary produkować.

O to toczy się konflikt na Ukrainie. O suwerenność Europy Środkowej, o obronę przed dyktatem Moskwy.

W listopadzie odbędą się wybory samorządowe. Jak ocenia Pan szanse Prawa i Sprawiedliwości na zwycięstwo nad Platformą Obywatelską?

Uważam, że zjednoczony obóz patriotyczno-konserwatywny, kierowany przez Prawo i Sprawiedliwość ma wielką szansę zwyciężyć w połowie polskich województw. Mamy też szansę na zdobycie władzy prezydenckiej w kilku wielkich miastach polskich np. w Krakowie i w Łodzi. Myślę, że tzw. efekt Tuska i „nowego” rządu Kopacz szybko rozpłynie się i nie przełoży na euforię w Polsce lokalnej. Tam są sprawy, których ani rząd centralny koalicji PO-PSL, ani samorządy kierowane przez PO nie rozwiązały mimo sprzyjającej im sytuacji politycznej oraz dotacji unijnych, których nikt przedtem nie posiadał. Nasz program stawia na tworzenie miejsc pracy, na zapewnienie opieki zdrowotnej oraz na szerokie wsparcie dla rodzin. Nasz program i wiarygodni ludzie są dobrze przyjmowani w swoich środowiskach. Będziemy zwyciężać, gdyż czas na pozytywne zmiany w Polsce nadszedł!