Projekt ustawy dotyczącej karania więzieniem (3 lata pozbawienia wolności) za używanie sformułowania „polskie obozy śmierci” jest wciąż komentowany. Również przez środowiska żydowskie.
– Nie mogę sobie wyobrazić, że oni naprawdę próbują wprowadzić to prawo – mówił w rozmowie z Jerusalem Post dr Efraim Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthala. W tej samej rozmowie dr. Zuroff podkreślił: – Nie było żadnych polskich obozów śmierci. To nie oni je założyli, nie oni je prowadzili, nie było żadnych polskich strażników. Mają w 100 procentach rację – to były nazistowskie obozy śmierci w Polsce, ale nie umiem sobie wyobrazić, że rzeczywiście zamknęliby w więzieniu człowieka za używanie tego sformułowania.
Reprezentująca Instytut Yad Vashem pani profesor Dina Porta prezentuje podobne poglądy, ale uważa, że: „sposób, w jaki Polacy chcą to przeprowadzić, jest bardziej niż krańcowy”. Twierdzi też, że takie postępowanie może: „przydusić” wolność słowa i działalność badaczy.
A jak to jest z karaniem za podważanie Holokaustu? Sprawdza się już tyle lat i nikomu nie przyszło do głowy, że tego typu „podejście” ogranicza wolność słowa.
polskaniepodlegla.pl / wprost.pl
Żydowskie one były bo najwięcej zginęło tam żydów czyli żydowskie
Jestem Żydówką jestem za tą ustawą. Bo jestem także Polką i wkurwia mnie to oczernianie polakÓw.
„potomkowie ofiar” wiedzą najlepiej, prawda?
A to skurwiele. To może niech się opowiedzą również za zaprzestaniem karania za negowanie holokaustu.
Nie kurwa nazistowskie tylko niemieckie.
Co wam się we łbach poprzewracało ze nie potrafcie tego przez gardło wypchnąć?
Ciekawe jak nazwiecie ruskie łagry? Socjalistyczne obozy?
Narodowość to nie to samo co ustrój państwowy.