Ingerencja Polski w konflikt Ukraiński jest czymś bardzo korzystnym dla Prezesa Kaczyńskiego. Po pierwsze Polskie społeczeństwo widzi, że Rząd i opozycja – dotychczas skłócone, a wręcz nienawidzące się wzajemnie frakcje – mówią w sprawie Ukrainy jednym głosem, co od strony Public Relations wygląda bardzo atrakcyjnie. Jest to pokazanie szaraczkom, że w sytuacjach kryzysowych PO i PiS są w stanie mówić jednym głosem i trzymać sztamę.  Po drugie Jarosław Kaczyński punktuje również u swych wielkich zwolenników jako kontynuator działań swojego brata, czyli realizacji strategii dotyczącej polityki wschodniej. Powyższe niewątpliwie wpływa na plus, jednak jest „coś” jeszcze i w mojej ocenie dużo ważniejsze. To „coś” świadczy o tym, że Kaczyński ma łeb na karku i wciąż nieugięty idzie po swoje, czyli po prawdę na temat Smoleńska. Spójrzmy na to z perspektywy Kaczyńskiego. Jemu ten zgrzyt, który wystąpił między Polskim Rządem, broniącym interesów Ukrainy razem z NATO i Unią Europejską, a Kremlem bardzo pasuje. Prezes doskonale zna charakter Putina i wie, że jeżeli kiedykolwiek mamy odkryć prawdę dotyczącą Smoleńska i tego co się tam naprawdę wydarzyło 10.04.2010 to musimy to zrobić teraz. Ponieważ Polska za bardzo ingeruje w ten konflikt, a także wspólnie dąży do sankcji dla Rosji oraz do tego by spór o Ukrainę potoczył się po myśli Zachodu, więc Putin będzie chciał ukarać Polskę za tak intensywne działanie przeciw Rosyjskiemu interesowi. Z punktu widzenia Putina najlepszym działaniem będzie skłócić Polskę, gdyż tylko znów podzielona na dwa obozy Polska odczepi się raz na zawsze od wojny Kremlowsko – Krymskiej. Kaczyński musi doprowadzić do jak największej eskalacji negatywnych stosunków Polsko – Rosyjskich, a wtedy zacznie się działanie Putina, który – jeżeli coś wie o Smoleńsku, co by wprowadziło chaos nad Wisłą, z pewnością nam takie zgniłe jaja zacznie podrzucać. Putin będzie się starał upokorzyć Tuska i go ukarać za brak lojalności. Jeżeli, a z pewnością tak jest, że premier Tusk ma jakieś tajemnice Smoleńskie przed nami, to Putin z wielką radością nam je zdradzi. Nie jestem zwolennikiem teorii zamachu w Smoleński, ale nigdy tej opcji nie wykluczałem, jako jednej z hipotez. O ile sądziłem, że nigdy – za mojego życia – nie dowiemy się co w rzeczywistości stało się 10.04.2010, o tyle teraz historia zakpiła sobie ze mnie i jestem już pewien, że dzięki kontynuacji tej polityki bardzo szybko dowiemy się prawdy lub chociaż poznamy kilka nieujawnionych dotychczas faktów. Kaczyński pewnie wyniku rozwoju sytuacji wyjdzie zwycięsko i albo jest niesamowitym szczęściarzem, któremu los zesłał taką możliwość albo jest bardzo dobrym strategiem, który bez samodzielnego drążenia tego tematu i bez wypuszczania Macierewicza na światło dzienne pozna prawdę, będącą efektem ubocznym tego zgrzytu Putin – Tusk. Na rozpoczęcie realizacji mojej wizji nie trzeba było długo czekać. Już dziś 15.03.2014 Europę obiegła wiadomość jakoby ktoś się albo wysypał albo głupio zakpił z wydarzeń Smoleńskich. Na portalu twitter, człowiek bardzo blisko związany z Putinem, postanowił rzucić przynętę w postaci wpisu na swojej tablicy. Swój wpis Antoni Korobkowa-Zemlianskij wykasował, internauci zdążyli jednak zrobić printscreen. Jeden z nich opublikowała na swoim profilu na Facebooku Agnieszka Guzy-Romaszewska. „Jaceniuk z delegacją powinni jednak przyjechać na rozmowy do Smoleńska, bo akurat jest tam korzystna pogoda. Mgła…” – taki wpis pojawił się na oficjalnym koncie blogera i producenta telewizyjnego związanego z Kremlem. A, wiecie co? Książki nie płoną, a twitty nie giną. Co prawda ja nie zrobiłam printscreena z twitta pana Korobkowa o tym, że Jaceniuk z delegacja powinni jednak przyjechać na rozmowy do Smoleńska, bo akurat jest tam korzystna pogoda. Mgła… ale jeden z moich znajomych tego prontscreena zrobił. Dobrze jest mieć wielu czujnych znajomych na Fb i TT – napisała Romaszewska i opisała autora: Pan Korobkow-Zemlianskij jest blogerem, producentem itd, jednym z 42 wybitnych obywateli mianowanych przez prezydenta Putina członkami „Federalnej Izby Społecznej” To niejedyny wpis z aluzją do katastrofy smoleńskiej ze strony ulubieńca Putina. W grudniu 2013 r. w odpowiedzi na zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego na kijowskim majdanie, spytał, czy prezes PiS „nie leci do Smoleńska?” Nie wykluczam, że to głupi żart, ale z pewnością należy czekać na rozwój tej sytuacji, być może prawda jest bliżej niż myślimy. fragment: niezalezna.pl / Tomasz Warawko – www.obiektywne.pl