Ojciec Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 roku. Zmarł w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, ratując przed śmiercią współwięźnia. Dziś, 17 lutego mijają 73 lata od aresztowania ojca Kolbe przez gestapo.

Postać ojca Kolbe jest najlepszym dowodem na to, że obóz koncentracyjny nie zawsze zabijał uczucia i odczłowieczał, czego obraz mamy chociażby w twórczości Tadeusza Borowskiego. Przykład Ojca Kolbe pokazuje, że w sytuacji strachu, przemocy i wycieńczających warunków obozu możliwy był heroizm, poświęcenie i empatia na los innych.

Ojciec Maksymilian Kolbe po raz pierwszy aresztowany został 19 września 1939 roku. Wespół z 34 braćmi trafił do obozu przejściowego w Lamsdorf a następnie do obozu koncentracyjnego w Amtitz i obozu w Ostrzeszowie. 17 lutego 1941 roku został aresztowany ponownie. Około 9 rano na teren Niepokalanowa wjechały dwa samochody, pełne żołnierzy SS. Pod sfingowanym zarzutem spiskowania przeciwko władzom okupacyjnym ojciec Kolbe został aresztowany razem z czterema innymi zakonnikami a następnie osadzony w więzieniu na Pawiaku. Za swoją głęboką wiarę i nieustępliwość w jej szerzeniu wśród współwięźniów był szykanowany przez strażników. Wśród zapisków historycznych znajdujemy wzmiankę na temat skatowania ojca Kolbe przez strażnika, który widząć zakonnika w habicie zaczął bić Go krzyżem, pytając jednocześnie czy wierzy w Chrystusa. Każda odpowiedź twierdząca ze strony ojca Maksymiliana kończyła się kolejnym ciosem.

28 maja, o. Kolbe został przetransportowany do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.  Niejako na „powitanie” Karl Fritzsch – zastępca komendanta obozu stwierdził, że księża w obozie mogą żyć miesiąc. Został przydzielony najpierw do wożenia piasku i kamieni a następnie do grodzenia pastwiska płotem. Każdy odpoczynek był okupiony biciem ze strony esesmanów. Mimo to, ojciec zachowywał spokój, wspierał współwięźniów opowieściami o Bogu a także dzielił się swoimi skromnymi racjami żywnościowymi. Fakt, że ojciec Kolbe był przepełniony takim spokojem i pogodą ducha doprowadzał strażników do furii, którą wyładowywano na błogosławionym Maksymilianie.

Pewnego dnia, Ojca Kolbe upatrzył sobie na ofiarę jeden z kapo, który kopał Go a następnie wymierzył Mu 50 razów. Później nieruchomego wrzucił w błoto… Takie traktowanie w połączeniu ze spartańskimi warunkami w obozie, doprowadziło do nawrotu gruźlicy. Ojciec Kolbe trafił do bloku, gdzie leżeli więźniowie z chorobami zakaźnymi. Mimo niedoleczonej choroby, był przenoszony z jednego bloku do drugiego a także dostawał jeszcze mniejsze racje żywnościowe.

Kiedy z obozu uciekł jeden więzień, strażnicy obozowi wpadli w furię. Za karę, skazano na śmierć głodową 10 innych więźniów. Kiedy wyznaczony sierżant Franciszek Gajowniczek zaczął błagać o litość, mówiąc o osieroceniu dzieci i żony z szeregu wystąpił ojciec Kolbe i poprosił o to, by mógł umrzeć zamiast wskazanego sierżanta. Niemcy nie znający pojęcia empatii, poświęcenia i miłości osłupieli. Osłupieli też więźniowie, którzy nie mogli pojąć jak ktoś może dobrowolnie wybrać tak straszną śmierć. Karl Frisch przystał na prośbę ocja Kolbe i ten wkrótce z pozostałymi nieszczęśnikami trafił do piwnicy bloku 11. Zostali rozebrani do naga i zamknięci. Umierali w męczarniach, codziennie kontrolowani przez strażników. 14 sierpnia 1941 czterem pozostałym przy życiu więźniom – wśród których był błogosławiony ojciec Kolbe – zaaplikowano zastrzyk z fenolu. Ojciec Kolbe umarł z godnością, z modlitwą na ustach. Dzień później Jego zwłoki zostały spalone…

Tak oto kończy się historia człowieka, męczennika który zadziwiał nawet Niemców, nie będących w stanie objąć rozumem zainfekowanym nienawiścią, złem i zbrodniczą ideologią, skąd ojciec Kolbe czerpie siłę. Czerpał ją od Boga i Matki Świętej. Maksymilian Kolbe został beatyfikowany 17 października 1971 r.  a kanonizowany przez papieża Jana Pawła II 10 października 1982 r.

 

na podstawie: franciszkanie.pl, P. Maxence „Maksymilian Kolbe. Kapłan, dziennikarz, męczennik”