Jak się okazało problemy Ukrainy przyszły w najlepszym dla władzy momencie. W mediach od rana do wieczora jeden temat: PROTESTY NA UKRAINIE. Kolejni goście, komentatorzy, zdjęcia na żywo, konferencje … Tymczasem wczoraj okazało się, że … nie będzie śledztwa w sprawie afery taśmowej w PO.

Foto: wikimedia.org

W październiku, przy okazji wyborów władz PO w dolnośląskich strukturach na jaw wyszło kupczenie posadami w spółce KGHM w zamian za głosowanie przez delegatów na konkurenta Grzegorza Schetyny – Jacka Protasiewicza.

Osoby, które są niechlubnymi bohaterami nagrań zostały przesłuchane przez Prokuraturę. Wszyscy zgodnie wyparli się wszystkiego i zaprzeczyli jakoby mieli obiecywać jakiekolwiek korzyści za oddanie głosu na Protasiewicza.

Prokuratura po analizie nagrań zdecydowała, że wszczęcie śledztwa w tej sprawie jest … bezsasadne. Głównym argumentem ma być fakt, że w opinii prokuratorów KGHM „nie może być uznana za spółkę państwową ze względu na to że swej działalności nie finansuje ze środków publicznych”.

Drugim argumentem śledczych jest to, że z kontekstu rozmowy Pawła Frosta z Michałem Jarosem i Tomaszem Borkowskim… nie wynika, że rodzina Pawła Frosta miała otrzymać pomoc ministra spraw zagranicznych przy powrocie do Polski.

Najlepszy jest jednak argument ostatni. Dowiadujemy się bowiem, że „działania Norberta Wojnarowskiego i Michała Jarosa podejmowane były w ramach wyborów wewnątrzpartyjnych. Ich zachowania nie miały charakteru władczych działań funkcjonariuszy publicznych, a tym samym nie przekroczyli oni swych uprawnień. Nie mogliśmy też zakwalifikować zachowań Wojnarowskiego, Jarosa, Borkowskiego, Protasiewicza i Kardeli jako przyjmowania korzyści majątkowej lub obietnicy jej udzielenia.”

Cóż, można się było tego spodziewać. Prawdziwym testem dla tej władzy była afera hazardowa. Udało się jej widowiskowo ale skutecznie ukręcić łeb, więc teraz to już pójdzie z górki.

Nie sposób nie nadmienić, że od zeszłego roku premier nie przyjął jeszcze sprawozdania z pracy Prokuratora Generalnego. Kilka dni temu, szef rządu sugerował że wszystko wskazuje na to że sprawozdania nie przyjmie. To zaś skutkowałoby dymisją Andrzeja Seremeta. Nie wierzę, że ten „przeciek” nie miał wpływu na decyzję Prokuratury. Mimo propagandy, dziecko wie że niezależność prokuratury to fikcja. Jak może być niezależna, skoro premier jedną decyzją odnośnie rocznego sprawozdania może doprowadzić do dymisji nielubianego śledczego?

Człowiek uczy się przez całe życie. Od dziś wiem, że obiecywanie pracy za głosy „nie nosi znamion przestępstwa” a u polityków nawet oznacza „nie przekroczenie uprawnień ani obowiązków”. PO – by żyło się lepiej – wszystkim (kolesiom).

 

na podstawie: polskieradio.pl, tvn24.pl