Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Od samego poranka wszystkie media niezdrowo podniecają się rozpoczynającym się procesem byłego nuncjusza apostolskiego na Dominikanie i arcybiskupa Józefa W., oskarżonego o pedofilię. W ramach tego szału i niezdrowego podniecenia (ja wolałbym raczej, aby pomodlono się z człowieka, który, co wykaże proces, mógł bardzo nisko upaść i niezwykle poważnie zgrzeszyć) niemal wszystkie medialne tuby wymieniają arcybiskupa z imienia i nazwiska.

Ja rozumiem, że i tak każdy wie, o kogo chodzi, ale naprawdę w swej obłudzie chyba się wszyscy Państwo zapędziliście. Wszak na osobie duchownego ciąży bardzo poważny zarzut, ale to dopiero proces ma wskazać czy jest on zarzucanych czynów winny czy nie. I zdaje się do momentu wydania prawomocnego wyroku obowiązuje znana w krajach cywilizowanych klauzula domniemania niewinności, a co za tym idzie nie tylko nieprzyzwoitością, ale i naruszeniem zasad oraz praw jest podawanie danych personalnych osoby oskarżonej.

Przypomnę, że w tym kraju niejedna kanalia i niejeden bandyta był, jako oskarżony wymieniany jedynie w formie Jan S., Jarosław W. itp. Podobnie było z synami prominentnych polityków III RP, kacyków PRL. Ba, przypomnę, że w pewnej pedofilskiej aferze wykrytej w poznańskim środowisku chórów chłopięcych podobnie nie podawano nazwiska zboczeńca (mogę to napisać, albowiem zapadł w tej sprawie wyrok skazujący). I nie chcę nawet sobie wyobrażać, jaki medialny krzyk by się podniósł gdyby w którymkolwiek z tych przypadków, ktokolwiek takie nazwisko podał. A dziś szemrane towarzystwo dziennikarskie odmawia tego prawa arcybiskupowi. Dlaczego? Bo nosi sutannę? Bo jest duchownym? Może ktoś pokaże ni ustęp prawa, który duchownych wyłącza ze społeczeństwa, pozbawia ich praw obywatelskich?

Wybaczcie, ale wasza obłuda, arogancja i nienawiść do wszystkiego, co duchowe, co kościelne, co związane z wiarą rzymsko-katolicką zaburza w was nawet poczucie równości wobec prawa (czy może dlatego, że Kościół jasno piętnuje i wskazuje wszystkie wasze podłości, upadki, słabości?). I pomijam tu naprawdę sam przypadek zarzutów ciążących na arcybiskupie. Nie zamierzam go bronić. Ale o jego winie tu, na ziemi zadecyduje sąd, a tam, w lepszym świecie największy sędzia, który w razie potwierdzenia się zarzutów wymierzy mu ogromną karę, bo w takim przypadku ogrom udowodnionej winny byłby istotnie wielki z racji posłannictwa, jakie winien spełniać duchowny.

Ale to nie znaczy, że można stosować podwójne standardy. Oddajmy każdemu jego prawa, a później ukarzmy stosownie do udowodnionych win (ze stryczkiem, jeśli skala przestępstw by to uzasadniała, włącznie). Tyle, że wy to macie gdzieś, bo już gdzie indziej wszak pokazaliście, że stosujecie podwójne standardy, np. promujecie aborcję i eutanazje, a ronicie łzy nad rannym zwierzątkiem.

O tempora o mores chciałoby się rzec.

http://bartosz.jozwiak.uniapolitykirealnej.org.pl/?p=1586