Bronisław Komorowski już oficjalnie został kandydatem Platformy Obywatelskiej w zbliżających się wyborach prezydenckich. Został, choć jak sam twierdzi, nie jest wcale kandydatem PO, ale – uwaga – obywatelskim, czyli w domyśle – prezydentem wszystkich Polaków. Pomijając spory o nomenklaturę, fakt jest faktem, że Komorowski wystartuje z poparciem swej macierzystej partii.

Na piątkowej konwencji Rady Krajowej PO urzędujący prezydent i jego partyjni koledzy robili wszystko, by pokazać Komorowskiego jako człowieka właściwie niezwiązanego z Platformą, bezpartyjnego. Podkreślał on swoje wyborcze hasło sprzed pięciu lat – „Zgoda buduje”, co miało wskazywać na jego otwartość i bycie ponad podziałami. Sama otoczka konferencji – chociażby ograniczone do minimum posiłkowanie się logiem partii – nastawiona była na bicie piany i przekonanie społeczeństwa, że prezentujący się pretendent jest naszym wspaniałym, wspólnym, żeby nie powiedzieć swojskim, kandydatem.

Cóż, propaganda propagandą, ale mamy niby uwierzyć, że Komorowski kiedykolwiek był prezydentem odcinającym się od ugrupowania, które wywindowało go na najwyższy urząd w państwie, że w swych decyzjach nie kierował się jego dobrem, i że zdołał doprowadzić do jakiegokolwiek ideologicznego czy partyjnego rozejmu? Wolne żarty.

Sama Platforma nie jest oczywiście odosobniona w batalii o reelekcję swojego kandydata. Wspomagają ją w tym prorządowe media, które rażą oczy swoich odbiorców wziętymi z sufitu sondażami. Tematem tym na łamach Parezji zajmował się niedawno Redaktor Michał Górski w artykule: „Jak manipulują nami media: Komorowski wodzem po wsze czasy”. Do jego wnikliwej analizy dodam informację, iż w TVN-owskim sondażu (pomijając fakt zupełnie niepopartych zdrowym rozsądkiem wyników poszczególnych kandydatów) Bronisław Komorowski jako jedyny nie występuje z symbolem partii politycznej pod szyldem której startuje, co jest podprogowym działaniem na widza i bezczelną manipulacją.

Trudno dziwić się zagrywkom PO i jego sprzymierzeńców, którzy z zupełnie nijakiego kandydata próbują zrobić męża stanu i prezydenta wszystkich Polaków. Tylko od nas zależy, czy damy wciągnąć się w propagandowe gierki, czy też włączymy myślenie i spojrzymy na „obywatelskość” Komorowskiego pod właściwym, nieprzekłamanym kątem.