Solidaryzujący się obecnie z Francuzami ustawiają profilówki upadłej republiki, która 200 lat temu dokonała wielkiego dzieła zniszczenia arystokracji oraz Kościoła (przy okazji pierwszego w historii nowożytnej Europy ludobójstwa). Ci ludzie działają z całą stanowczością: ustawiają hasztagi i wyrażają oburzenie.
Podobnie robiliście, gdy na Ukrainie rozpoczął się sterowany i finansowany przez Zachód Majdan. Wasze durne hasztagi i „wyrazy solidarności” z pewnością pomogły cywilom, którzy zostali zabici w wyniku działań wojennych pomiędzy Ukrainą a wspieranymi przez Rosję separatystami. Bo to tak nam – Polakom – było konieczne. Dzięki tej zmianie straciliśmy rynek zbytu na Wschodzie. Bowiem Ukraina – w zamian za to, że wraz z Zachodem rozpoczęliśmy bojkot Rosji i nałożyliśmy embargo na ich produkty – zablokowała nasze wyroby. Super interes.
Hasztagi z pewnością pomogły w odbudowie straconego jedynego dobytku Ukraińców na wschodzie – domów. Wyrazy solidarności z pewnością przywróciły życie poległym, zaś wyrazy oburzenia przywróciły Ukrainie wschodnie regiony.
Żal mi tego lewackiego oraz populistycznego pałatajstwa. Chociaż to też nie do końca prawda – żal mogę odczuwać wobec kogoś, komu coś nie wyszło. A Zachód do ataków w stolicy jednego z największych państw Europy cały czas dążył.
W polityce prawie wszystko jest do przewidzenia. Jak Ukraina straciła wiele na „zyskaniu niepodległości” (tzn. zamianie seniora z Rosji na Niemcy); jak Libia została rozwalona do stanu wołającego o pomstę do Nieba przez Zachód z obrońcą demokracji na czele, tak oczywistym było, że ten atak w Paryżu w końcu dojdzie do skutku i że to nie jest ostatnie słowo bandytów z ISIS.
Sądzę, że Francuzi – wraz z całą hołotą, która promuje bezkrytyczny multikulturalizm – dopiero teraz poznają, co to strach. Masa bez narodowości i wiary zostanie sprawnie zaatakowana przez ludzi, których łączy kultura (niższa od łacińskiej, ale jednak) i – przede wszystkim – wiara. Opacznie rozumiana, ale jednak. Znam kilkoro muzułmanów osobiście, których obawiać się nie trzeba. Ale to są Turcy. Wpuszczanie zaś grupy arabów z terenów objętych wyjątkowo brutalną wojną oraz tabunów Afrykańczyków skończyć się dobrze nie może.
Wynik wojny, która wybuchła w Paryżu, jest przesądzony. Chyba, że Francuzi momentalnie zmądrzeją i zaczną nadrabiać ostatnie 200 lat antyklerykalizmu i wynaradawiania się. Ale to wątpliwe.