Podejście do zarobionych własną pracą pieniędzy możemy rozpatrzyć na dwóch głośnych w ostatnich dniach przykładach, Zanberga z partii Razem oraz Agnieszki Radwańskiej. Oboje zdobyli sporą sumę: partia Razem przekraczając próg 3% w wyborach 25 października 2015 roku dostanie dofinansowanie w wysokości ponad 3 miliony złotych rocznie przez cztery lata a Isia w zakończonym turnieju Mistrzyń w Singapurze zarobiła 8, a od początku gry w tenisa 70 milionów złotych.

Po podaniu obu tych informacji podniosło się sporo głosów by te pieniądze opodatkować, najlepiej wysoko, nawet stawką 75%. Czy to właściwe? Odpowiedź jest oczywista w obu przypadkach – NIE!

Partia Razem, do uzyskania wiosną przyszłego roku tak dużych pieniędzy, przejdzie dość dużą wojnę wewnątrz – tak zwykle się dzieje, gdy pojawia się duży i nieplanowany łup a wcześniej nie są ustalone zasady jego podziału. Gdy pieniądze dostaną zapewne sami się pozatrudniają na umowach śmieciowych by zapłacić mniej państwu. Sam pamiętam, jaka w PRL-u, w komitecie wojewódzkim PZPR w Kielcach, cały szczebel administracyjny był zatrudniony przez lata na odnawiane co trzy miesiące umowy cywilno-prawne. Oczywiście, nie będzie to przeszkadzało komunistom z Razem do nawoływania do likwidacji takich umów, tak jak starszym kolegom z bratniej organizacji.

Jednak to nie jest argument by im zabierać te 75%, które deklarują w swoim programie jako haracz dla dobrze zarabiających. Nie wolno na to pozwolić, bo wszyscy mają być równi wobec prawa. Gdy oni dojdą do władzy to mamy otwarte granice i ostatni gasi światło.

Natomiast nigdy nie zrozumiem ludzi, którym przeszkadzają zarobki na poziomie 2 mln dolarów za wygranie turnieju tenisowego. Ludzie, którzy mienią się wolnościowcami, zaglądają do kieszeni Agnieszki Radwańskiej z pretensjami, że za dużo zarabia. Nawet, gdyby podatki płaciła w innym kraju, jak większość rozsądnych ludzi, nie można jej za to krytykować. Płacenie niższych podatków jest wręcz obowiązkiem każdego człowieka i każdy legalny sposób jest właściwy. Władza w Polsce będzie otrzymywała od nas uczciwe podatki tylko wtedy, gdy nie będzie ich trwonić na włoskie Pendolino zamiast Darta z Bydgoskiej Pesy czy inne ośmiorniczki. Kiedy przestaną tyle marnować i nam zmniejszą obciążenia, podatki same wrócą do Polski. Patriotyzm podatkowy jest wskazany tylko wtedy, gdy władza jest dla ludzi. Inaczej będę namawiał do ucieczki podatkowej, choćby do Czech.