Aktorka Renata Dancewicz udzieliła wywiadu niejakiemu Jarosławowi Kuźniarowi. Artystka, która określa sama siebie jako „oszalałą lewaczkę”, wprost mówiła o swoich poglądach politycznych.
„Uwielbiam się wypowiadać. Chociaż nie powinnam, bo nie znam się tak naprawdę na żadnej rzeczy dobrze. Ale jestem osobą otwartą, ciekawą świata, czytam różne rzeczy, książki, artykuły, słucham mądrych ludzi. Coś mi się składa, ale żeby naprawdę coś wiedzieć, to trzeba być ekspertem. (…) Świat stał się trudny do ogarnięcia. Nie ma się co dziwić, że ludzie niewiele wiedzą” – powiedziała.
„Ja wiem, że są jakieś potworne sondaże, ale jak będą takie akcje jak w Janowie z arabami, Opole, trybunał itd. To szybciej to się skończy” – wieszczy i dodaje: „Polacy prędzej czy później się ockną, ale najbardziej żal mi Puszczy Białowieskiej, bo inne sprawy da się odkręcić, a tych drzew niestety już nie”.
„Człowiek nie jest samymi genami tylko jest kulturą (…), a życie jest zajebistym, cudownym chaosem” – dowiadujemy się z ust aktorki, która dodaje: „Większość ludzi to… no może nie głupki, ale ci, co się tak strasznie nie interesują. To nie jest ich wina. (…) Ja od 17 lat pikietuję pod sejmem o prawa reprodukcyjne… Teraz to się zrobiło trochę modne, ale to mnie zawsze interesowało”.
„Zawsze byłam oszalałą lewaczką. Moje dziecko, jak się kłócimy, mówi, że jestem feminazistką i oszalałą lewaczką. Ja uwielbiam takie rzeczy” – przyznała.