Zniszczono pomnik Polaków zamordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka. Notę dyplomatyczną w tej sprawie wystosowała do MSZ-u Ukrainy Ambasada Polski w Kijowie.

„Czekamy teraz na ustalenia grupy dochodzeniowej, która została powołana przez władze obwodu lwowskiego i działa tam na miejscu” – powiedział ambasador. „Jest deklaracja ze strony władz obwodowych, że postarają się pomóc przy rekonstrukcji tego pomnika”.

Incydent potępił już ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca.

Jako prowokację o charakterze politycznym określił dewastację pomnika szef ukraińskiego IPN-u Wołodymyr Wiatrowycz. „Jednoznacznie jest to prowokacja i akt wandalizmu. Prowokacja, za którą stoją trzecie siły zainteresowane dalszym zaostrzeniem relacji polsko-ukraińskich” – stwierdził.

„Jestem przekonany, że ukraińskie władze i społeczeństwo powinny zrobić wszystko, żeby wyjaśnić ten incydent i żeby ukarać winnych. Polska i Ukraina powinny połączyć siły, by zatrzymać próby piętrzenia konfliktu i zmiany go w ‘wojnę pomników’” – dodał.

Od dewastacji pomnika odżegnuje się ukraińska prawica. Artem Skoropadski, rzecznik prasowy „Prawego Sektora”, ukraińskiej antykomunistycznej partii nacjonalistycznej, podkreślił, że symbole, które namalowano na zdewastowanych pomnikach, są dla nich nie do przyjęcia. „Jednoznacznie Prawy Sektor nie ma nic wspólnego z tymi wydarzeniami. Na tym pomniku ktoś namalował symbol SS – a my wielokrotnie tłumaczyliśmy, że ideologia komunistyczna i nazistowska, czy narodowosocjalistyczna jest nie do przyjęcia” – powiedział.

Rzecznik „Prawego Sektora” obawia się, że dewastacja może być częścią strategii rosyjskich służb specjalnych. „Na skomplikowanych relacjach pomiędzy Ukraińcami i Polakami korzysta i miesza się w nie trzecia strona. Oczywiście są to służby Federacji Rosyjskiej” – stwierdził. „Przypomnijmy Marsz Orląt w Przemyślu, na którym doszło do antyukraińskiej prowokacji. Uważam, że to też mogły zrobić służby specjalne Rosji” – dodał.