Z powodu nadciągającego na Florydę huraganu Dorian prezydent Stanów Zjednoczonych nie przyjedzie do Polski na obchody 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Donald Trump, zanim ogłosił decyzję, poinformował o niej telefonicznie prezydenta Andrzeja Dudę. Wczoraj (30. sierpnia) ustalono, że Trump odwiedzi Warszawę jeszcze w tym roku. 1. września, oprócz amerykańskiego wiceprezydenta, poza prezydentem Niemiec, pojawi się także kanclerz Angela Merkel.

Prezydent Donald Trump słynie z zaskakujących słów i decyzji. Tak było i tym razem. Choć dziennikarze Washington Post już tydzień temu sygnalizowali, że tak może się to skończyć. – Aby zapewnić, że wszystkie środki rządu federalnego będą skupione na nadciągającym huraganie, zdecydowałem wysłać do Polski naszego wiceprezydenta, Mike’a Pence’a, w moim zastępstwie. – mówi Donald Trump.

Zanim polityk ogłosił decyzję, zadzwonił osobiście do prezydenta Andrzeja Dudy. „Wizyta jest przełożona, a nie odwołana”. Decyzję podjęto jednak późno, na dwa dni przed planowanym przylotem, kiedy wszystko – łącznie z prezydenckimi limuzynami – było już w Warszawie gotowe. – Na pewno do takiej wizyty dojdzie, bo jest wyraźna wola obu prezydentów, żeby tę wizytę zrealizować. – komentuje Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta.

Ranga uroczystości spadła.

Nieobecność prezydenta Donalda Trumpa obniży rangę uroczystości 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Nie wybrzmią też tak mocno deklaracje, na które liczono. Choćby w sprawie wiz. – Wiceprezydent Pence będzie bardziej oszczędny w słowach niż Donald Trump. Osobowość Donalda Trumpa, jego popularność, zdolność pozyskiwania audytorium jest nieporównywalna. – mówi Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych.

– Rozumiem decyzję pana prezydenta, Donalda Trumpa, który w swoim haśle wyborczym miał „America first” – Ameryka najważniejsza. – komentuje Stanisław Karczewski, marszałek senatu.
Jednak Platforma Obywatelska nie wierzy w oficjalny powód przełożenia wizyty. Opozycja sugeruje, że decyzja prezydenta USA ma podłoże polityczne. Że Amerykanie nie chcą przed wyborami w Polsce udzielić wsparcia rządowi PiS, a wizyta prezydenta takim wsparciem właśnie by była. Wizyta Donalda Trumpa byłaby wymarzonym obrazkiem przedwyborczym PiS-u. Ale takiego obrazka i politycznych zysków nie będzie.