Mamy poniedziałek, więc jak co tydzień wyszedł nowy numer „Newsweeka”. Jeszcze zanim udałem się do kiosku, rozdzierały mnie wątpliwości. Cóż tym razem? Atak na PiS, czy atak na Polaków jako Naród? Odpowiedź przyszła bardzo szybko i ani trochę mnie nie zaskoczyła: wygrała możliwość numer dwa.

Na okładce mamy bohatera ostatnich dni – tęczowego tygryska – byłego pięściarza Dariusza Michalczewskiego, który jak widać nie wyszedł całkiem bez szwanku po tych swoich bokserskich pojedynkach. Tyle ciosów w głowę, musiało zrobić swoje. I zrobiło. Zdjęciu na okładce towarzyszy podpis: „To są barany nie patrioci – Słynny bokser o tym, dlaczego kocha Polskę, nie lubi PiS i katolików obłudników”. Zaraz, zaraz… Kocha Polskę? Szczegółowa lektura ostatecznie rozwiewa złudzenia. Michalczewski mówi m.in: My Polacy jesteśmy jak wieśniaki, które nie zjedzą czegoś, czego nie znają. Szkoda, że w polskich głowach pozostały prymitywne przesądy. 

Dalej mówi też: „Dla mnie przed wiarą katolicką ważniejsze jest dobro dzieci. Trzeba kochać bliźniego i być dobrym dla dzieci, a nie dyskryminować kogokolwiek w imię wiary”. Rodzi się pytanie: Czy naprawdę zdaniem Michalczewskiego adopcja dzieci przez homoseksualistów byłaby dla nich „dobrem”? Bo rozumiem, że do tego tematu wciąż się odnosi… Radzę by poczytał artykuły o skali pedofilii wśród homoseksualistów. Ostatnio media niezależne rozpisywały się o amerykańskim homo działaczu, który podejrzewany jest o gwałty i wykorzystywanie seksualne nieletnich a to tylko wierzchołek góry lodowej. Taką przyszłość chce tęczowy tygrysek zapewnić dzieciom?

Kolejny ciekawy fragment: „Wie pani, że słowo homofobia poznałem dopiero w Polsce?”. No cóż możliwe,  bo to właśnie nad Wisłą nadużywa się tego słowa wobec przeciwników ideologicznych. Nadużywa głupio – trzeba dodać. Bo „fobia” to strach przed czymś, a przynajmniej ja homoseksualistów się nie boje tylko nie zamierzam dopuścić do tego by ich dewiacje i zboczenia były promowane i przedstawiane jako norma. Ot taka subtelna różnica. Ale być może nie do przyswojenia dla tak „obitego” człowieka jak Michalczewski.

Na koniec taka refleksja… O Polsce wypowiada się, i Polaków ocenia człowiek który dla kariery przyjął obce obywatelstwo i przez lata walczył w barwach Niemiec. Naprawdę pogratulować autorytetów, ale czego innego spodziewać się po stojącym za tą mierną gazeciną Lisku – kłamczuszku, chronicznie nienawidzącym wszystkiego co polskie.