Czytając dzisiejszy tekst, który zamieścił redakcyjny kolega – Tomasz Warawko z każdym kolejnym zdaniem coraz szerzej otwierałem oczy ze zdziwienia. Postanowiłem więc odnieść się do kwestii, które w sposób szczególny rzuciły mi się w oczy.

commons.wikimedia.org

Zacznijmy od tego, z czym się w tekście „Gejum Ultimatum” zgodzę. Przede wszystkim, podobnie jak Tomasz Warawko uważam że sama obecność ludzi, którzy identyfikują się jako homoseksualiści jest do zaakceptowania. Istnieli zawsze, istnieją i czy komuś się to podoba czy nie, będą istnieli nadal. Nie uważam tego za normę i za coś co pochwalam, jednakże jestem w stanie to tolerować. Jednakże podejście takie wyznaję tylko i wyłącznie wtedy, kiedy przestrzegane są pewne zasady. Swoich preferencji i seksualności nie wynosimy poza teren mieszkania. I część homoseksualistów, rzeczywiście jej przestrzega. Niestety, jest również bardzo liczna i głośna grupa tzw. zboków. Ich celem jest nie tyle wywalczenie przywilejów dla swojej grupy co rozwalenie tradycyjnego ładu, podważanie wartości wiary i moralności. I ta postawa budzi moje obrzydzenie i stanowczy sprzeciw.

Tekst „Gejum Ultimatum” oparty jest na założeniu – moim zdaniem wyjątkowo naiwnym – że ta głośna i hałaśliwa grupa tęczowych terrorystów chodzących z piórkami w tyłku na paradach równości jest jaka jest, ze względu na brak tzw. „związków partnerskich”. Zdaniem kolegi Tomasza legalizacji „związków partnerskich” przetnie niczym siekiera roszczenia „homosiów”, którzy usatysfakcjonowani zaczną żyć z normalną częścią społeczeństwa w symbiozie. Guzik prawda. Po pierwsze kraje takie jak Holandia, Belgia, Hiszpania, Szwecja czy Francja to państwa, w których możliwe jest zawarcie sformalizowanych związków partnerskich. Czy wpłynęło to na zaprzestanie parad równości czy ograniczyło homoseksualne roszczenia? NIE! I nie wpłynie. Bo lobby homoseksualne nie dąży do kompromisu i symbiozy. W myśl zasady „dasz palec, to wezmą całą rękę” będą się ośmielali naszymi ustępstwami i poczynali sobie coraz śmielej.

W tekście „Gejum Ultimatum” nie znalazłem również ani słowa o rozgraniczeniu związku homoseksualnego od małżeństwa. I właśnie podobnie myśli lobby homoseksualne. Pod płaszczykiem „formalizacji” i ułatwienia sobie życia, tak naprawdę tęczowi terroryści pragną stopniowo pozbawić małżeństwa kobiety i mężczyzny wyjątkowości i zrównać związki homo z małżeństwem, które jest fundamentem rodziny. Nie wtrącam się do tego kto z kim żyje, ale formalne zawarcie związku powinno być przywilejem klasycznych, normalnych i zdrowych – dwupłciowych związków. Nie zgodzę się również z tezą, że „z punktu widzenia zwykłego człowieka hetero legalizacja, czy jej brak nie ma jakiegokolwiek znaczenia i musimy to jasno przyznać”. Otóż dla wielu ludzi formalizacja jest bardzo ważna. Łączy ludzi, czyni z nich nie tylko dwójkę kochanków czy przyjaciół ale ludzi sobie najbliższych. Nakłada na związek ciężar wierności i odpowiedzialności za drugą osobę. Ale oprócz obowiązków nakłada również przywileje. Tych przywilejów nie można dać byle komu. Są i powinny być zarezerwowane dla kobiety i mężczyzny chcących założyć podstawową komórkę społeczną – rodzinę.

Na końcu tekstu Tomasz Warawko pisze: „Najpierw jednak powinno się jasno i stanowczo postawić warunek, w którym przeciwstawiamy się adopcji dzieci przez te pary”. I tu wracamy do punktu wyjścia. Naiwność. Bo liczenie na to, że lobby homoseksualne zaakceptuje zakaz adopcji dzieci ma taką samą szansę realizacji jak nadzieja na to, że Tusk przestanie kłamać. Czyli  bliskie zeru. Tomaszu Szanowny, „związki partnerskie” są dla tęczowych terrorystów etapem ich walki o zdemolowanie tradycyjnego ładu opartego na chrześcijańskiej moralności. Kolejnym jest właśnie adopcja dzieci. Słusznie piszesz, że chodzi o „poszanowanie dla psychiki młodego człowieka, która mogłaby ucierpień wskutek zaadoptowania go przez parę homoseksualną, choćby poprzez szykany ze strony rówieśników”. Do tego dochodzi groźba molestowania seksualnego przez „opiekunów” czy wręcz przypadków pedofilii. Aby do tego nie dopuścić, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli nie można nam ustąpić!

Rozumiem, że jest duża grupa homoseksualistów, nie utożsamiających się z tęczowym lobby. Że dla nich związki partnerskie są nie pretekstem do dalszych roszczeń a szansą uporządkowania pewnych spraw. Niestety, cierpią przez swoich radykalnych kolegów i koleżanki. Dla nas jednak najważniejsze powinno być dobro heteroseksualnej większości i zatrzymanie fali tęczowej deprawacji. To jest dobrem najwyższym. Ustąpienie homo lobbystom choćby w jednym punkcie sprowadzi na nas straszne konsekwencje. Może prowadzić do nieodwracalnych zniszczeń. Na dziś dzień ryzyko jest zbyt duże. Dlatego, nasze stanowisko wobec tych roszczeń powinno być twarde i stanowcze. NIE! Granica musi być stała i nieprzesuwalna.