W Grecji wciąż gorąco. Dwie centrale związkowe: GSEE i ADEDY zaapelowały o udział w 24 godzinnym strajku generalnym, który zaplanowano na 16 lipca. Powodem strajku są kolejne planowane zwolnienia w sektorze publicznym. Takie kroki, europejskim urzędnikom obiecały władze Grecji w zamian za pomoc finansową od Unii Europejskiej.

Cały czas, trwa również okupacja budynku władz miejskich w centrum Aten. Premier Antonis Samaras, zapowiedział że do końca września na przymusowy urlop wysłanych zostanie ok0ło 12,5 tysiąca osób. Początkowo mają otrzymywać 75 procent wynagrodzenia, ale jeśli w ciągu 8 miesięcy nie znajdą pracy, zostaną zwolnione.

To jest właśnie skutek układania się z bandytami. Unia Europejska to największy syf, który został stworzony po to, by takie kraje jak Francja i Niemcy mogły się nachapać kosztem innych mniejszych. Słabi popadają w ruinę a mocarze się bogacą. Niezmiennie oburza mnie mówienie, że Grecy są sami sobie winni. Wielokrotnie odwiedzałem ten wspaniały kraj. Nie ulega wątpliwości że jest (a przynajmniej do niedawna był) to naród zabawowy. Lubili odpoczywać, nigdzie się nie spieszyli… Ale taki był ich styl życia. Kiedy mieli drachmy nikt nie narzekał. Żyli sobie głównie z turystyki, eksportu warzyw, owoców czy oliwy… Jedni skromniej, inni lepiej ale żyli godnie. Przede wszystkim byli wolni i szczęśliwi. Byli sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem jak to mawiają. Piękne tereny, piękna pogoda, bogate plony… Odkąd wstąpili do UE a później przyjęli euro wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szkoda tylko że na gorsze. Był to wstrząs dla greckiej gospodarki, władze tego kraju też zrobiły swoje no i Grecja stanęła na skraju bankructwa.

I nagle zjawia się dobry europejski wujek z wypchanym portfelem. I mówi: „Dostaniecie, ale…”. I niech mi ktoś powie, że dziś dalej utrata suwerenności jest wtedy, gdy na ulicę wjeżdżają obce czołgi a wojsko przystawia karabin do skroni. Na naszych oczach kraje jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia dostały się pod okupację. Okupację ekonomiczną. Jak dla mnie to konsekwentna realizacja misternego planu wynarodowienia.

Dostają pieniądze (które wcześniej Unia i tak z nich wyssała), ale w zamian tańczą jak im zagrają. We własnym kraju są petentami. Bruksela dyktuje im warunki. Kilka dni temu eksperci Europejskiego Banku Centralnego, Komisji Europejskiej i MFW wypowiedzieli się na temat przebiegu reform w Grecji. Usłyszeliśmy, że: „Grecja robi postępy, choć jest opóźniona w pewnych obszarach.”

12 czerwca władze Grecji w ramach oszczędności zlikwidowały media publiczne. „Grecki rząd jednego dnia zlikwidował trzy ogólnokrajowe stacje telewizyjne, siedem ogólnokrajowych kanałów radiowych oraz 19 regionalnych rozgłośni.” czytamy na biznes.pl. Zapowiedziano wprawdzie że na jesieni powstanie nowy publiczny holding medialny, ale decyzję o likwidacji podjęto z dnia na dzień. Na bruku wylądowały tysiące pracowników w tym dziennikarzy. Wywołało to liczne protesty pracowników, ale również obywateli solidaryzujących się ze zwolnionymi. Część telewizji prywatnych przez kilka godzin nadawało również powtórki programów i programy dokumentalne w ramach solidarności.

Głos w tej sprawie zabrało wiele osób z całego świata, m.in Europejska Federacja Dziennikarzy, nazywając tą decyzję: „absurdalną i ciosem dla demokracji”.

Jak w każdej sprawie tak i w kwestii Grecji nie ma „jednej racji”. Nie ma strony, która nie byłaby winna całej sytuacji. Faktem jest jednak to, że za wszystkie problemy Grecji odpowiada Eurokołchoz. Od nich wszystko się zaczęło. Wtrącanie się w wewnętrzne sprawy innego kraju zawsze kończy się źle. Później już poszło. Zadziałał efekt domina, i teraz Grecja jest w takim miejscu jakim jest. Najbardziej szkoda mi tych zwykłych szarych Greków. Ludzi, którzy dotychczas żyli bezstresowo, zdrowo i błogo. Kochali życie i z życzliwością odnosili się do każdego. Mieli czasem wybuchowy temperament ale to był też element ich folkloru, cecha rozpoznawcza. Teraz wszystko zostało zniszczone i rozwalone. Po tylu wizytach w Grecji, zdążyłem jednak poznać tych ludzi. Oni nie dadzą sobie pluć w twarz jak wielu Polaków. Będą mogli przymierać głodem, ale nie zegną karku. I to jest ich szansa. Prędzej rozpieprzą całą tą biurokratyczną skamielinę jaką jest UE niż się poddadzą dyktatowi Brukseli i Berlina.