Prokuratorzy IPN weszli dziś do domu wdowy po generale Wojciechu Jaruzelskim w celu przeszukania. Informacja ta została potwierdzona przez rzeczniczkę Instytutu.

Historyk Piotr Gontarczyk jest przekonany, że komunistyczny dyktator posiadał dokumenty służb specjalnych PRL.

To jasne, że są tam materiały, które są bombą, które mogłyby zdetonować Polskę – twierdzi Gontarczyk.

Zdania na temat tego, gdzie je przetrzymywał, są już podzielone. Biograf Jaruzelskiego Lech Kowalski uważa, że teczki znajdowały się w biurze generała – w centrum Warszawy.

Tam w pancernej szafie przechowywał teczki usystematyzowane działami: polityka, świat mediów, biznes i inne. Co się z tym zbiorem stało i kto jest teraz w jego posiadaniu, to trzeba ustalić.

Akcja prokuratorów nie spodobała się lewackim szczekaczkom. Głos w sprawie zabrał m.in. Wojciech Czuchnowski z „Wyborczej”.

To jest konsekwentne wypełnianie nowej misji IPN-u, który chce się stać czymś w rodzaju policji historycznej, która będzie chodziła po domach byłych dygnitarzy PRL i w sposób dowolny zabierała stamtąd materiały – skomentował.