Ksiądz Jacek Międlar to pierwszy duchowny oskarżony o „mowę nienawiści” po roku 1989. Powodem do wniesienia oskarżenia stało się kazanie wygłoszone podczas rocznicowych obchodów ONR-u.

Prokuratura chce postawić księdzu patriocie zarzuty, za które grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Podobne zarzuty otrzymała działaczka ONR-u z Dolnego Śląska Justyna Helcyk.

Okazuje się, że kapusiem, który doniósł na księdza Międlara, jest posłanka .Nowoczesnej o jakże polsko brzmiącym nazwisku – Joanna Scheuring-Wielgus.

W drugiej połowie lipca posłanka już sama we własnym imieniu zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Białymstoku o możliwości popełnienia przestępstwa przez księdza Jacka Międlara, który w kwietniu w białostockiej bazylice miał wygłosić kazanie noszące jej zdaniem znamiona przestępstw – czytamy na portalu Onet.pl.

Chodzi o art. 256 kodeksu karnego, który zakazuje publicznego propagowania faszyzmu oraz art. 257 przewidujący sankcje karne za publiczne znieważanie grupy etnicznej.

Zdaniem posłanki .Nowoczesnej ksiądz Międlar w swoim kazaniu nawoływał do nienawiści wobec Żydów oraz innych grup etnicznych.

Wygłoszone przez księdza J. Międlara »kazanie« w swojej treści stanowiło nawiązanie do idei faszystowskich oraz przede wszystkim było pochwałą i zachętą do wprowadzania w życie i dalszego propagowania faszyzmu. Ksiądz Międlar nawoływał do kierowania się w życiu faszystowskim sposobem zachowania oraz dążeniem do zorganizowania społeczeństwa polskiego na modłę ideologii faszystowskiej – napisała Scheuring-Wielgus.