Nie milkną echa głosowań nad obywatelskim projektem liberalizacji aborcji. Partie opozycyjne po raz kolejny się skompromitowały, a teraz trwa rozliczanie winnych.

Sejm w niedawnym głosowaniu zdecydował, że obywatelski projekt komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, nie będzie dalej procedowany. Za jego odrzuceniem w pierwszym czytaniu głosowało 202 posłów, przeciw było 194, wstrzymało się siedmiu.

Co szczególnie zabawne, projekt przepadł głosami… opozycji. Aż 29 posłów PO i .Nowoczesnej nie pojawiło się na sali podczas decydującego głosowania, a do powodzenia inicjatywy „Ratujmy Kobiety” zabrakło głosów 9.

Rozpętała się burza. Komentatorzy, dziennikarze i działacze społeczni z lewej strony nie ustają w atakach na nieudolność ugrupowań od lat opowiadających się za liberalizacją przepisów aborcyjnych. Władze obu ugrupowań już rozpoczęły wyciąganie konsekwencji wobec niepokornych.

Zarząd PO zdecydował m.in. o wyrzuceniu z partii trójki posłów, która zagłosowała przeciwko dalszemu procedowaniu przepisów liberalizujących prawo do aborcji. Są to: Joanna Fabisiak, Marek Biernacki, Jacek Tomczyk. Ponadto do prezydium skierowano wniosek o ukaranie polityków, którzy nie wzięli udziału w głosowaniach.

Reakcję na niepowodzenie zapowiedziały również władze .Nowoczesnej, ale co najmniej trójce posłów to nie wystarcza. Joanna Scheuring-Wielgus, Krzysztof Mieszkowski i Joanna Schmidt na miesiąc zawiesili swoje członkostwo w partii. Przewodnicząca klubu .Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz wydała ponadto swoim posłom zakaz wypowiedzi medialnych.