Dyskusja nad zasadnością tego pomysłu wraca regularnie od paru lat. O różnych porach, przy okazji różnych zdarzeń, ale wraca. W swoim programie wyborczym uwzględnił to PiS, pytanie o likwidacje gimnazjów ma być też zawarte w ewentualnym referendum ws. sześciolatków w szkole. Pomysł ma zarówno zwolenników jak i przeciwników. Zresztą jak każda sprawa.

Ja osobiście jestem zdecydowanym zwolennikiem likwidacji gimnazjów i zastąpienia ich systemem 8 klas podstawówki plus 4 lata liceum. Dlaczego ? Z bardzo prostej przyczyny. Otóż koniec trzyletniego gimnazjum przypada w najtrudniejszym dla nastolatków momencie. W momencie buntu, sprzeciwu wobec świata i w momencie takiej ogólnej „głupawki”. Później następuje wielki przeskok do liceum. Nowa szkoła, nowe środowisko, do tego dochodzi stres związany z wyższymi wymaganiami edukacyjnymi. Nastolatkowie wychodzą więc z założenia, że trzeba się popisać, przypodobać starszym kolegom, wkupić w ich łaski. Dzieje się to na różne sposoby. Jednym z nich jest udział w tzw. „fali”. Często też nastolatkowie znęcają się nad słabszymi kolegami by zamaskować swoją niepewność w nowym miejscu, by pokazać że jest się „kozakiem” ale również dlatego, że i nad nimi znęcają się starsi koledzy. Syndrom „ofiary”.

Nie mówię, że w podstawówkach nie ma fali czy że jedyną przyczyną różnych problemów jest podział na gimnazja i licea. Ale jest to dodawaniem stresu, obiążeń psychicznych młodym, nieukształtowanym ludziom. A w tym wieku, byle iskra, byle błahostka może doprowadzić do wielkeigo wybuchu. Jego skutki często są nie do przewidzenia.

Powrót do starego systemu sprawiłby, że zżyte ze sobą środowisko, nie musiałoby być rozdzielanie. Nie zmieniałaby się szkoła, nauczyciele a to dawałoby młodym ludziom poczucie stabilizacji i równowagi co w ich wieku i na ich poziomie dojrzewania uważam za sprawę kluczową. Nie rozwiązałoby to wszystkich problemów, nie odmieniłoby nagle wszystkiego, ale z pewnością bardzo by pomogło.