Do sporu między Tomaszem Lisem a Adrianem Zandbergiem doszło na antenie TOK FM. Kością niezgody stał się blamaż opozycji, który został skrytykowany przez partię Razem.

Zgromadzeni w studiu TOK FM towarzysz Adrian Zandberg, Jacek Żakowski i Tomasz Lis nie potrafili poskromić emocji. Poszło o prawdę, czyli o nazwanie po imieniu kompromitacji opozycji w sprawie liberalizacji prawa aborcyjnego.

Naczelny „Newsweeka” i agitator polityczny Tomasz Lis nie mógł się pogodzić z nazwaniem postawy opozycji „blamażem” i pytał, czy Radio TOK FM jest przybudówką partii Razem.

Przypisanie radia informacyjnego do partii politycznej wydaje mi się niegodne. Chciałbym zapytać, na czym polega problem z TOK FM i Partią Razem. Czy rzeczywiście stanowimy zagrożenie dla demokracji w Polsce? – zapytał Żakowski.

Teraz występujesz jako rzecznik TOK FM, Partii Razem czy jedno i drugie? Przeczytaj jeszcze raz ten mój wpis. Tu jest znak zapytania; znak interpunkcyjny. Pytajniki pewnie rozpoznajesz. Tam nie było stwierdzenia, że Radio TOK FM jest [przybudówką Partii Razem – red.], natomiast ten materiał nie spełniał zupełnie elementarnych standardów dziennikarstwa. Przymiotniki pt. „po blamażu opozycji…” – tak się zaczyna zapowiedź – odpowiedział Lis.

W pewnym momencie do rozmowy włączył się towarzysz Zandberg z partii Razem.

Ja rozumiem, że to strasznie bolesne dla Tomasza Lisa, że Partia Razem istnieje…

Niech mi pan nie opowiada o moich uczuciach, o swoich niech pan mówi – przerwał Lis.

… istnieje i nie chce zniknąć – kontynuował Zandberg.

A niech se istnieje – wtrącił wielkodusznie naczelny „Newsweeka”.