Zdjęcie z pogrzebu
Zdjęcie z pogrzebu

W czwartek 26 marca w lubelskie archikatedrze odbył się pogrzeb Józefa Franczaka ps. „Lalek”, uznawanego za ostatniego poległego „Żołnierza Wyklętego”. Wynika on z faktu, iż odnaleziono głowę zmarłego, która została mu obcięta przez bezczeszczącą zwłoki bezpiekę. Był to już 3 pogrzeb sierżanta Franczaka. Kościół był wypełniony po brzegi, zabrakło jednak przedstawicieli wyższych władz państwowych i kościelnych.

Nie dla Franczaka i Pileckiego, tak dla Bandery

Pod koniec stycznia tego roku lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej informował, że została zidentyfikowana czaszka Franczaka, która przez kilkadziesiąt lat była eksponatem dydaktycznym dla studentów Akademii Medycznej w Lublinie (obecnie Uniwersytet Medyczny).

Uroczystość w Lublinie miała ceremoniał wojskowy. Zwłoki złożono na cmentarzu w Piaskach. Mszy pogrzebowej przewodniczył ks. Adama Lewandowski, proboszcz parafii archikatedralnej. Nie pojawił się żaden z lubelskich biskupów. Wymowne, że w ostatnim czasie kard. Kazimierz Nycz z Warszawy odmówił rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego rtm. Witolda Pileckiego. Ukraiński Kościół greckokatolicki natomiast chce beatyfikacji ojca Siepana Bandery. Toczy się proces beatyfikacyjny abp. Andrzeja Szeptyckiego, duchowego przywódcy Ukraińców z okresu II wojny światowej, znanego m.in. z listu gratulacyjnego, jaki wysłał do Adolfa Hitlera, po zajęciu przez Niemców Kijowa w 1941 r.

Oprawę lubelskich uroczystości, których organizatorem był Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, zapewniła wojskowa asysta honorowa z Dowództwa Garnizonu Warszawa. Obecni byli przedstawiciele wielu organizacji kombatanckich, lubelskich szkół i zwykli mieszkańcy Lublina, a także kilku lubelskich polityków, głównie z PiS.  Nie pojawił się jednak ani prezydent Lublina, ani marszałek województwa lubelskiego czy wojewoda lubelski, o wyższych  urzędnikach państwowych nie mówiąc. Ceremonia nie wzbudziła też większego zainteresowania mediów.

Godny pochówek po 52 latach

Józef Franczak został zastrzelony w wyniku obławy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa 21 października 1963 r. o godzinie 15:40.
Jego ostatnie chwile według raportu SB wyglądały następująco:

Okrążenia zabudowań B [Becia] Wacława s. Jana dokonano z podjazdu przez grupę operacyjną ZOMO składającą się z 35 funkcjonariuszy doprowadzonych do meliny przez dwóch oficerów Służby Bezpieczeństwa. Z chwilą okrążenia zabudowań b. [bandyta] Franczak wyszedł ze stodoły, pozorując gospodarza rozważał możliwość wyjścia z obstawy, a gdy został wezwany do (nieczytelne) chwycił za broń – pistolet, z którego oddał kilka strzałów. W tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go do zdania [broni] podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł.

W nocy, o 21:00, ciało „Lalka” przewieziono do Akademii Medycznej w Lublinie. Pochówku bezimiennego, podobnie jak w przypadku jego współtowarzyszy broni, służby dokonały potajemnie, na cmentarzu przy Unickiej. Cztery dni później, w nocy, rodzina wykopała jego nagie, pozbawione głowy ciało i dokonała godnego złożenia zwłok do grobu. O pośmiertnym zbezczeszczeniu zwłok zadecydowały służby jak wynika z dokumentu podpisanego przez prokuratora powiatowego: Powołując się na pismo prokuratury z dnia 24 października 1963 roku i na ustną rozmowę z dr. Iwaszkiewiczem proszę o zdjęcie głowy ze zwłok Józefa Franczaka. W 2008 r. prokuratura stwierdziła, że obcięcie głowy nie miało na celu zbezczeszczenia zwłok i umorzyła śledztwo w tej sprawie.

 

źródło: rp.pl/wikipedia.pl